Warszawa w tej chwili ma jedną czynną linię metra, drugą w budowie, a trzecią w planach. A jak by wyglądała, gdyby tych linii mogło być aż 12? O odpowiedź na to pytanie pokusił się grafik Bartosz Różalski.
12 linii, których krańce wychodzą poza granice miasta. Gęsta siatka stacji, na których można się przesiadać między liniami, leżąca nie tylko w ścisłym sercu Warszawy, ale wychodząca poza jego centrum. Tak mogłaby wyglądać Warszawa. Niestety, jest to tylko fikcyjny projekt, który raczej nie ma szans na realizację nawet w najbliższym stuleciu.
Projekt ten powstał tuż przed Euro 2012, gdy jego autor tkwił w korku. Stworzenie tej mapy zajęło mu tydzień. Linie mają dość powyginany przebieg, ale na 319 stacji aż 76 jest wspólnymi stacjami przesiadkowymi.
– Tworząc mapę wciąż zmieniałem jej trasy myśląc o aktualnych i nowych dzielnicach, centrach handlowych, centrach rozrywkowych. Chciałem, by wszystkie miały wygodne dojazdy. Było oczywiście dużo opcji tras, ale wybrałem najbardziej optymalną – opowiada o swej mapie Bartosz Różalski.
Nietypowy, zakręcony przebieg tras był konieczny ze względu na chęć autora by stworzyć jak najwięcej wygodnych miejsc przesiadkowych.
Niestety takie projekty nie powstają w warszawskim Ratuszu. – Na razie budujemy centralny odcinek drugiej linii metra i na nim chcielibyśmy się teraz skupić – mówi rzecznik Urzędu Miasta Bartosz Milczarczyk. – Po zakończeniu prac weźmiemy się za budowę tzw. „wasów” czyli odnóg tej linii, a przecież przebieg wschodniej części wciąż nie jest znany – dodaje.
Faktycznie, cały czas trwa dyskusja, czy druga linia powinna się kończyć na Bródnie, jak pierwotnie planowano, czy na Białołęce. O ostatecznym przebiegu tej linii zadecyduje analiza, która sprawdzi, który wariant byłby korzystniejszy dla warszawiaków. Ma być gotowa do końca 2013 r.
Trzecią linią metra nazywany jest odcinek biegnący od stacji Stadion w kierunku Gocławia i Ronda Wiatraczna.
