Od dziś, od godz. 15.00 maszyniści składów towarowych, a od jutra od godz. 2.00 pracownicy pociągów pasażerskich Deutsche Bahn aż do 4.00 rano w poniedziałek (10 listopada) wezmą udział w strajku, organizowanym przez Niemiecki Związek Maszynistów GDL .
Związek nie poszedł na żadne ustępstwa w negocjacjach z przewoźnikiem i domaga się 5-procentowej podwyżki i skrócenia czasu pracy maszynistów o 2 godziny tygodniowo.
– Należy ustalić czas wypoczynku, który z powodu konieczności pracy w godzinach nadliczbowych został mocno ograniczony – mówi Claus Weselsky, przewodniczący Krajowej Unii Maszynistów Kolejowych.
Szef GDL odniósł się również do postulatu kilkuprocentowej podwyżki płac.
– To dość umiarkowana propozycja w stosunku do zysków Deutsche Bahn, zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że maszynista po 20 latach pracy zarabia 1750 euro, a konduktor 1300 euro netto – więc – argumentuje Claus Weselsky.
GDL domaga się również przyznania mu prawa do reprezentowania interesów grup konduktorskich, dyżurnych ruchu czy personelu gastronomicznego.
– Chcemy negocjować w imieniu naszych członków, czyli zarówno maszynistów, jak i konduktorów, pracowników restauracyjnych, trenerów, instruktorów pracujących na rzecz przewoźnika kolejowego Deutsche Bahn – tłumaczy Claus Weselsky. – Tymczasem to podstawowe prawo jest zagrożone, a tym samym i funkcja związków zawodowych.
Poprzedni strajk maszynistów, zorganizowany w drugiej połowie października, w przypadku DB Schenker spowodował duże utrudnienia, które wpłynęły także na PKP Cargo – unieruchomionych zostało wtedy ponad 600 węglarek należących do polskiego przewoźnika. Jak będzie w tym przypadku – dowiemy się w najbliższych dniach.