SKM: fragmenty pamiętnika prof. Wasiutyńskiego

SKM: fragmenty pamiętnika prof. Wasiutyńskiego

05 kwietnia 2015 | Autor:
PODZIEL SIĘ

Z okazji przypadającej w tym roku 170. rocznicy Kolei Warszawsko - Wiedeńskiej, SKM Warszawa publikuje na swojej stronie internetowej kolejne fragmenty pamiętnika Aleksandra Wasiutyńskiego, jednego z twórców pierwszej linii kolejowej w Królestwie Polskim.

Fot. SKM Warszawa

Zacząłem snuć projekty zostania inżynierem

(…) Stąd (moja przychylność – dopisek red.) raczej do matematyki , niż do historii, do fizyki raczej niż do chemii. Nie mogłem się jednak uskarżać na brak pamięci do języków obcych , które studiować lubiłem. Przyczyniała się do tego zachęta ze strony obojga rodziców, którzy dobrze znali język francuski, ojciec zaś znał gruntownie język niemiecki i rozumiał angielski. Będąc w klasie V w r.1875/6 rozpocząłem gruntowną naukę języka francuskiego z panną Marią Triponne (…) Była to miła i inteligentna osoba, która mnie obznajmiała z arkanami ortografii participiów francuskich i innych trudności gramatycznych, później zaś z literaturą francuską wedle Mennechet.. w tych lekcjach brali też udział z przerwami obaj moi bracia. W tymże roku w zimie 1875/6 pobierałem oprócz lekcji francuskiego też lekcje tańca. (…) Uczyliśmy się polek ( zwyczajnej i polki mazurki), walców na 2 i 3 pas, kontredansa, lansiera, menueta no i przede wszystkim mazura; bawiliśmy się przy tym i po tym doskonale.

(…) Rok szkolny 1876/7 w szóstej klasie przeszedł mi na pilnej nauce i czytaniu książek takich , jak „Jerozolima wyzwolona” Tasso w przekładzie Kamińskiego, „Listopad” Rzewuskiego, „Le roman d un jeunne home „ Feuilleta , „ Le mot de lenigme” P. Craven i rosyjskich do szkoły , przede wszystkim „Wojna i Pokój” Tołstoja. Nauki szły mi dobrze, byłem kandydatem na nagrodę. (…) Ojciec mój i brat starszy, Zygmunt, przedstawili mi potrzebę obrania sobie zawodu mającego cele praktyczne i dającego środki utrzymania. Drogą do kariery inżynierskiej było ukończenie Instytutu Komunikacji w Petersburgu, który to Instytut i wychodzący z niego inżynierowie korzystali z wyjątkowych przywilejów. Zacząłem więc snuć projekty zostania inżynierem , nie zdając sobie zresztą sprawy, jak działalność w tym zakresie będzie wyglądała. Wiedziałem tylko, że jest to jeden z zawodów dostępnych dla Polaka i przyjemniejszych dla mnie niż zawód lekarza czy prawnika. Miałem przy tym pewna sympatię dla fizyki i matematyki .W tym czasie wpadła mi w ręce książka Gratryego „Źródło” ( Les souces) w tłumaczeniu polskim ks. Hempla , której autor przedstawia program encyklopedycznego wykształcenia i gorąco je zaleca.

(…) Egzaminy przejściowe do 8-ej klasy przeszły szczęśliwie – dostałem promocję. Zacząłem myśleć o urzeczywistnieniu projektu wyjazdu do Petersburga i Terejok w Finlandii, gdzie mieszkali przez lato wujostwo Karolowie Bentkowscy. Wuj mój , Karol Bentkowski ukończył Instytut Korpusu Inżynierów komunikacji jako jeden ze stypendystów , korzystając z jednego ze stypendiów utworzonych dla młodzieży z Królestwa. Był to czas, w którym ten wyższy zakład techniczny miał organizację wojskową .Młodzież przybywająca z Królestwa , nie dość władająca językiem rosyjskim , była za czasów wuja egzaminowana po polsku; niektórzy z profesorów byli to francuzi i wykładali po francusku. Jednym z profesorów Instytutu był wówczas Stanisław Kierbedź( twórca mostu Kierbedzia na Wiśle w Warszawie). |Karol Bentkowski zwrócił na siebie jego uwagę i po ukończeniu Instytutu został przyjęty do budowy pierwszego mostu przez Newę. Na tym stanowisku dał się poznać wielkiemu księciu Michałowi Mikołajewiczowi , namiestnikowi Kaukazu, który mu oddał budowę drogi żel. Z Poti do Tyflisu. Jako dyrektor Towarzystwa tej kolei i przedłużenia jej do Baku zamieszkał potem w Petersburgu. Moje bliskie z wujem stosunki zawiązały się z racji specjalności , którą sobie obrałem i doznałem od niego najżyczliwszej pomocy. Był to człowiek wielkiej prawości charakteru i poczciwości. Uczynny dla rodaków i rodziny, chętnie niosący bez rozgłosu , miłosierną pomoc potrzebującym , łagodny aż do naiwności. Gdy go poznałem , pierwsze co mnie uderzyło, była jego mowa polska, czysta, bez żadnych naleciałości, taka , jaką wyniósł z domu przed 40 laty. (…)

Króciutko o wagarach:

(…) Owczesne stosunki szkolne nie sprzyjały rozwojowi koleżeństwa. Spotykano się w szkole; jeżeli zdarzały się godziny wolne wskutek nieprzybycia któregoś z nauczycieli, chodziliśmy w kilku na spacery ( tak zwane wagary) do pobliskich Alei, Botanicznego Ogrodu i Łazienek, dyskutując na różne tematy po drodze, ale ciężka praca jaką wymagał program szkolny tak zapełniała czas, że o wspólnej zabawie, sporcie, rozrywkach nie można było myśleć. (…) Na zabawę w czas letni chodziliśmy najczęściej do Frascati, ogrodu hr. Branickich, położonego po drugiej stronie ul. Wiejskiej, do którego można było otrzymać bilety imienne wstępu na cały sezon letni. (…)

Na stronie internetowej Szybkiej Kolei Miejskiej można znaleźć pozostałe fragmenty pamiętnika profesora o jego młodości oraz o roli książek w jego życiu osobistym i karierze. Zachęcamy do zapoznania się z nimi.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykuł Wąskotorówką z Aigle do Champéry Wąskotorówką z Aigle do Champéry
Następny artykuł Wybitny modelarz o pięknie tworzenia kolejek z... kartonu Wybitny modelarz o pięknie tworzenia kolejek z... kartonu