Wybitny modelarz o pięknie tworzenia kolejek z... kartonu

Wybitny modelarz o pięknie tworzenia kolejek z... kartonu

06 kwietnia 2015 | Autor:
PODZIEL SIĘ

Zachęcamy do lektury wywiadu, przeprowadzonego przez SKM Warszawa z Tadeuszem Dąbrowskim, najlepszym polskim modelarzem kartonowym, a jednocześnie propagatorem kolei.

Fot. Jacek Piętka

Jest Pan wybitnym propagatorem modelarstwa kartonowego. A także miłośnikiem kolei. Jak zaczęła się ta pasja?

Po wojnie był tygodnik „Skrzydła i Motor”, a w nim dział „szkoła modelarza lotniczego”, prowadzony przez Pawła Elsteina. Były tam drukowane sylwetki samolotów z okresu drugiej wojny. Mozolnie kalkowałem je na kartoniki, wycinałem, nieraz waloryzowałem (kredką, „sreberkiem”, koralikiem) i tak stawały się kolekcją, co najważniejsze – opisaną. Byłem dumny z tych własnoręcznie wykonanych prac,  chwaliłem się kolegom każdym nowym modelem. Oprócz tych wydrukowanych chciałem mieć inne. Tak zaczęło się szukanie materiałów, fotografii, opisów i opracowywanie własnych rysunków. Wtedy poznałem urok modeli z kartonu, radość tworzenia... Po lotnictwie przyszła kolej na… kolej. Już w czasach szkolnych. Pierwsze wrażenia i fascynacja. I tak zostało. Ponad pół wieku „w służbie”, kolejarskie życie. Zacząłem spisywać wspomnienia, zaczęła „robić się” książka.

Wrócimy do książek, bo są poszukiwane i bardzo cenione. Ale nim powstały - okazało się, że modelarstwo proste Panu nie wystarczało. Wyposażał Pan swoje modele w napęd, oświetlenie, samoczynne sprzęgi…

No, nie do końca. Wycinałem, sklejałem modele różnych wydawnictw, najczęściej z Małego Modelarza. Niektóre skomplikowane, inne proste. Nieraz, rzeczywiście, coś dodałem. Na przykład w modelu kutra rakietowego zainstalowałem trzy silniki elektryczne do napędu i sterowania (przewodowego). Próbowałem i w kolejowych, ale nie dało się zrobić nic więcej ponad ruchome zestawy kołowe. Pewnie dlatego pozostałem zwolennikiem „czystego” kartonu.

30 lat temu wydał Pan „Modele kartonowe wagonów i lokomotyw”, które są do dziś podstawową lekturą każdego modelarza. A Pana książki, jak wspomniałam, poszukiwane są w antykwariatach i na internetowych aukcjach. Ile ich Pan napisał  i czemu poświęcił?

Przede wszystkim kolei. Tyle jest pięknych obiektów do odwzorowania: tabor, budowle, urządzenia. Jednocześnie specyfika tych modeli powoduje, że nie każdemu udaje się poprawnie narysować czy skleić sprzęgi, detale, nie mówiąc o zestawach kołowych. Pomyślałem: mam trochę doświadczenia, może przydadzą się komuś moje rady. Skrawek miejsca użyczyły „Sygnały” (zasłużony tygodnik kolejarza; już go nie ma). Tam, co tydzień dzieliłem się doświadczeniem. Pomyślałem też: „A może zebrać to w książce?” I wyszły „Modele kartonowe wagonów i lokomotyw”.  I - później - w 25 zeszytach „Model z kartonu”.  Była już w moim „dorobku” Podróż na poduszce i Miniaturowe kolejnictwo i jeszcze Koleje duże i małe. Podobnie, z rad udzielanych użytkownikom Fiata 126 (a miałem trochę doświadczenia, bo kolejno zajeździłem 3 maluchy) i potem spisanych powstała książeczka Elektrotechnika w maluchu. Chyba przydatna, bo były dwa wydania – razem 100 tysięcy egzemplarzy. No i Elektrotechnika w domu oraz jakieś mniejsze publikacje. No i podręcznik dla szkół kolejowych pt. Sieci i podstacje trakcyjne (3 wydania).

Trochę swojego czasu poświęcił Pan historii Drogi Żelaznej Warszawsko- Wiedeńskiej. W 160- lecie „wiedenki” wydał Pan kilka modeli. Co może w historii „wiedenki” fascynować modelarza?

Co w „wiedence” urzeka modelarza? To świeżość, oryginalność, nowość i piękno obiektów oraz konstrukcji. I sentyment do kolei. Do takiej kolei. I dlatego opracowałem oraz wydałem cztery modele: Wieża wodna Maczki, Magazyn i ładownia, Nastawnia Skierniewice i Pociąg towarowy DŻW-W.

Czy modelarstwo kartonowe w Polsce ma jeszcze przyszłość?

Wierzę w rozwój modelarstwa kartonowego… Mimo zalewu najróżniejszych zabawek ciągle są chętni do klejenia z kartonu. Na wystawy i konkursy jest zgłaszane po kilkaset prac, na wysokim poziomie. Byłoby więcej, ale ciągle brak prostych, łatwych modeli, wzorców. Więc choć we współczesnym świecie, gdzie wszystko jest gotowe, wykonanie najprostszego dzieła wymaga nawet nie wysiłku, ale chęci i woli tworzenia, to ta wola wciąż jest. I daje ogromną radość i satysfakcję.

Dziękuję za rozmowę.