Niemieckie koncerny obawiają się, że rozpoczęty w poniedziałek strajk na kolei narazi je na straty rzędu pół miliarda euro – poinformowała Polska Agencja Prasowa.
Ingo Kramer, przewodniczący konfederacji niemieckich stowarzyszeń pracodawców (BDA) wzywał wczoraj organizatorów strajku z Niemieckiego Związku Maszynistów (GDL) do „pociągnięcia za hamulec bezpieczeństwa”, zarzucając stronie społecznej działanie na szkodę całej gospodarki.
Jak wskazuje PAP, przedsiębiorcy w Niemczech nie wykluczają m.in. kłopotów w zaopatrzeniu i w konsekwencji przerw w pracy w przemyśle samochodowym. Eksperci zza Odry spodziewają się, że podobne problemy wystąpią również w hutnictwie i przemyśle chemicznym.
Przypomnijmy, że strajk, który w przewozach pasażerskich rozpoczął się wczoraj, a w przewozach towarowych dzisiaj, potrwa przez następne 5 dni. Protest maszynistów jest spowodowany brakiem ustępstw w negocjacjach ze strony zarządu Deutsche Bahn. GDL domaga się 5-procentowej podwyżki i skrócenia czasu pracy o 1 godzinę tygodniowo (jeszcze kilka miesięcy temu związkowcy żądali 2 godzin). DB proponowało podwyżkę o 4,7 proc. i jednorazową wypłatę w kwocie 1000 euro.
