– Funkcjonowanie spółek z Grupy PKP bez nadzorującego, głównego holdingu nie byłoby możliwe. Oczywiście nie musi się on składać z tak wielkiej liczby osób, ale bez jego wsparcia sprawne zarządzanie nie byłoby realne – mówi w rozmowie z „Kurierem Kolejowym” Czesław Warsewicz, prezes zarządu „Blue Ocean” Business Consulting i prawdopodobny kandydat na prezesa Grupy PKP.
Czesław Warsewicz nie popiera pomysłów coraz większej rzeszy ekspertów oraz kolejarzy, którzy twierdzą, że priorytetem nowego ministra infrastruktury i budownictwa Andrzeja Adamczyka powinno być zlikwidowanie Grupy PKP. Zgadza się oczywiście, że m.in. ograniczenie liczby kadry pracowniczej mogłoby mieć wpływ na bardziej efektowne zarządzanie podmiotami z Grupy, ale nie w tak radykalny sposób.
Dodał również, że proponowana przez niego wcześniej renacjonalizacja regionalnych przewoźników już się zaczęła, ale zalecałby jeszcze przeniesienie Przewozów Regionalnych z Ministerstwa Skarbu Państwa pod egidę resortu infrastruktury.
Trzy tygodnie temu, po powołaniu Andrzeja Adamczyka na stanowisko ministra infrastruktury i budownictwa, Michał Beim, ekspert Instytytu Sobieskiego stwierdził z kolei, że w jego ocenie nie ma sensu dalsze istnienie Grupy PKP.
– Powinna być jak najszybciej zlikwidowana, a te półtora miliarda "historycznego długu" należałoby spłacić teraz, kosztem dokapitalizowania PKP Intercity – stwierdził Michał Beim. – Skarb Państwa bezpośrednio może kontrolować udziały np. w PKP Cargo. PKP Polskie Linie Kolejowe powinny być przekształcone w urząd administracji rządowej, na wzór GDDKiA, a spółki zajmujące się np. dworcami czy utrzymaniem sieci mogłyby działać np. jako gospodarstwa pomocnicze. Udziały w PKP SKM Trójmiasto powinny być wymienione z samorządem, np. za udziały dla ARP w PR, itd. Czapa biurokratyczna w postaci spółki-matki jest nikomu niepotrzebna!
