– Na bocznicy nie liczy się prędkość, ale nacisk na oś. Zatem potrzebujemy działań koordynujących parametry techniczne infrastruktury z punktu widzenia przewoźnika – mówi „Kurierowi Kolejowemu” Zbigniew Szafrański, kierownik Ośrodka Koordynacji Projektów i Współpracy Międzynarodowej w Instytucie Kolejnictwa.
– Inwestycje przechodzą pewne przemiany, ponieważ w okresie przedakcesyjnym mieliśmy możliwość pozyskania funduszy europejskich, ale tylko na ciągi wschód – zachód – wspomina Zbigniew Szafrański. – Po akcesji do UE mieliśmy już większą swobodę wykorzystania, niemniej jednak realnie koncentrowaliśmy się na sieci TEN-T, czyli głównych szlakach kolejowych.
Dodaje, że w tej chwili na podstawowych liniach inwestycje powoli będą dobiegać końca i zobaczymy ich efekty, ale powstaną wąskie gardła na liniach łączących czy na bocznicach kolejowych.
– Obecna perspektywa unijna powinna być wykorzystana również do tego, żeby poprawić stan techniczny tych linii łączących – twierdzi Zbigniew Szafrański. – Na bocznicy nie liczy się prędkość, ale nacisk na oś. Zatem potrzebujemy działań koordynujących parametry techniczne infrastruktury z punktu widzenia przewoźnika. Mamy w tej chwili już realizowane z poprzedniej perspektywy unijnej 2007 – 2013 tzw. projekty multilokalizacyjne, czyli nie modernizujemy całych ciągów linii kolejowych, ale np. instalujemy sygnalizację na przejazdach kolejowych w wielu miejscach albo wymieniamy same rozjazdy na wielu stacjach, żeby poprawić ich stan techniczny.
Zdaniem kierownika Ośrodka Koordynacji Projektów i Współpracy Międzynarodowej w Instytucie Kolejnictwa, tego typu projekt jest również idealny w zastosowaniu do odbudowy bocznic kolejowych, tam, gdzie istnieje taka potrzeba i uzasadnienie.