Sąd skazał dyżurnych ruchu ws. katastrofy pod Szczekocinami. Będzie apelacja

Sąd skazał dyżurnych ruchu ws. katastrofy pod Szczekocinami. Będzie apelacja

15 lipca 2016 | Źródło: IAR, PAP
PODZIEL SIĘ

Cztery lata pozbawienia wolności w warunkach terapeutycznych dla Andrzeja N. oraz dwa i pół roku więzienia dla Jolanty S. - takie wyroki od Sądu Okręgowego w Częstochowie usłyszeli dziś dyżurni ruchu ze Starzyn i Sprowy, oskarżeni o nieumyślne spowodowanie katastrofy kolejowej pod Szczekocinami w 2012 roku. Zginęło wtedy 16 osób, a ponad 150 zostało rannych.

Fot. Martin79_de

– To seria błędów ludzkich doprowadziła do tego, że doszło do tak tragicznej w skutkach katastrofy – uznał sąd, według którego materiał dowodowy jest kompletny, co pozwala jednoznacznie rozstrzygnąć, co się wydarzyło i kto ponosi odpowiedzialność.  Przestępstwo spowodowania tej katastrofy zostało dokonane w sposób nieumyślny. Owszem, ze strony Andrzeja N. były rażące zaniedbania, ale dokonane nieumyślnie – dodawał sędzia Jarosław Poch. Stwierdził też, że absolutnie wszystkie urządzenia kolejowe zadziałały i działały prawidłowo.

Jak podaje Informacyjna Agencja Radiowa Grzegorz Porębiński, adwokat Jolanty S., powiedział, że nie zgadza się z tym wyrokiem. Argumentował, że oskarżona wykonywała tylko te czynności, do których została przeszkolona. „Wystąpiłem o uniewinnienie Jolanty S. i będę podtrzymywał ten wniosek przed sądem drugiej instancji” – zapowiedział adwokat.

Na pisemne uzasadnienie nieprawomocnego jeszcze wyroku, w którym będą szczegóły, czeka też obrona Andrzeja N. Jak powiedziała Aneta Wincenciak-Pospiech, sprawa jest niezwykle skomplikowana. „Oskarżony sam już wymierzył sobie karę – popadł w chorobę psychiczną, znalazł sie w izolacji” – zwróciła uwagę Aneta Wincenciak-Pospiech.

Sąd zabronił oskarżonym pracy jako dyżurni ruchu oraz wykonywania wszelkich zawodów, związanych z bezpieczeństwem w ruchu lądowym, przez 10 lat.
Złożenie apelacji rozważy także prokuratura, która wnioskowała dla Andrzeja N. o osiem, a dla Jolanty S. o siedem lat pozbawienia wolności.

Przypomnijmy: Andrzej N. i Jolanta S. podczas katastrofy pełnili służbę w posterunkach kolejowych Starzyny i Sprowa. Według oskarżenia, dyżurny ze Starzyn doprowadził do skierowania pociągu Warszawa-Kraków na niewłaściwy tor, natomiast dyżurna ze Sprowy wydała zezwolenie na wjazd pociągu relacji Przemyśl-Warszawa na tor, po którym jechał już pociąg z Warszawy.