Rewolucja kolejowa w Jeleniej Górze

Rewolucja kolejowa w Jeleniej Górze

11 października 2016 | Źródło: Urząd Miasta Jelenia Góra
PODZIEL SIĘ

Czy w komunikacji kolejowej w aglomeracji jeleniogórskiej może się dokonać rewolucja? – Ona już się dokonuje – mówi Jerzy Łużniak, zastępca prezydenta Jeleniej Góry powołując się na skrócenie czasu przejazdu pociągów na trasie do Wrocławia z 3 godz. i 24 minut do nawet 1 godz. i 45 minut. Następnym etapem poprawy dostępności kolejowej w Jeleniej Górze jest budowa szybkiej kolei miejskiej.

Fot. jeleniagora.pl

Władze samorządowe miasta są tym żywotnie zainteresowane i inicjują wszelkie działania służące tej sprawie, niemniej ani ustawa o jednostkach samorządu terytorialnego, ani uwarunkowania sięgania do  funduszy unijnych nie dają bezpośredniej szansy samorządom. – Tworzymy dobrą atmosferę wokół tej sprawy i mamy sygnały, że będą podejmowane konkretne działania przez powołane do tego instytucje – mówi Jerzy Łużniak.

Potwierdzają to PKP Polskie Linie Kolejowe. – W ubiegłym roku wykonaliśmy prace modernizacyjne na kilku stacjach (Jelenia Góra Zachodnia, Piechowice, czy Wojanów), leżących w obrębie tej aglomeracji jeleniogórskiej. To poprawia techniczne warunki do prowadzenia komunikacji kolejowej i podnosi komfort odpraw podróżnych – zaznacza Bohdan Ząbek z zespołu prasowego PKP PLK we Wrocławiu.

Budowa nowych przystanków kolejowych w ciągu linii nr 274 i 311 (czyli żywotnie interesujących jeleniogórzan) jest rozpatrywana z samorządem Dolnego Śląska w ramach ZIT w perspektywie do roku 2020. Jeszcze w tym roku Polskie Linie Kolejowe planują rozpocząć prace nad studium wykonalności do realizacji tego przedsięwzięcia.

– Inwestycje kolejowe są kosztochłonne i muszą podlegać wszechstronnej analizie, nie tylko ekonomicznej. Niemniej raz rozpoczęte będą się toczyć szybko. Chciałem przypomnieć, że jeszcze kilka lat temu przejazd pociągiem do Wrocławia zabierał 3 godz. 40 min., teraz (od wiosny br.) czas przejazdu do Wrocławia – 1 godz. 44 min., więc przeszło dwukrotnie krótszy, a do Warszawy to 5 godz. 39 min. Kilka lat temu nikt nie dałby wiary, że tak będzie, warto więc zaufać wypowiedziom kolejarzy na temat kolei aglomeracyjnej – tłumaczy wiceprezydent Łużniak.

W latach 2016-2017 inwestowane są kolejne pieniądze na kolej w regionie. Przed końcem przyszłego roku czas jazdy do Wrocławia jeszcze bardziej się skróci. Kolejarze przewidują, że nawet do 1 godz. 35 minut. To już jest czas, którego nie osiągną nawet najszybsze autobusy, gdyż drogi w rejonie Kotliny nie należą do najłatwiejszych, zaś przepisy ograniczają prędkość w terenach zabudowanych. 

Dodatkowo samorządy wspierają PKP PLK w innej inicjatywie tzn. takiej przebudowie linii kolejowej łączącej Jaworzynę Śląską i Sędzisław, żeby powstał nowy odcinek o długości ok. 23 km z ominięciem szczególnie krętego odcinka w rejonie Wałbrzycha.

To oznacza skrócenie trasy z 126 do 104 km, a czasu podróży do… 58 minut – podkreśla zastępca prezydenta Jeleniej Góry. – Szacowany koszt tej inwestycji to ok. 1-1,2 mld zł. Dużo, ale prawie siedem razy mniej, niż podobna operacja, którą kolejarze planują przeprowadzić w rejonie Podhala. Tam ma ona kosztować ponad 7 mld i przynieść podobne efekty – zaznacza.

Argumentem za tą inwestycją są statystyki turystyczne GUS, z których wynika, że chłonność rynków powiatów tatrzańskich oraz dwóch powiatów jeleniogórskich (grodzkiego i ziemskiego) jest zbliżona: oba przyjmują ok. 2,5 mln turystów rocznie, przy czym na Dolnym Śląsku nie dominuje jeden ośrodek, jak Zakopane, a grupy przyjeżdżających trafiają do Karpacza, Szklarskiej Poręby, Podgórzyna, Mysłakowic, czy nieco bardziej odległego Świeradowa-Zdroju, więc na tej inwestycji skorzystałoby więcej gmin.

– To jest niebłahy argument za tą koncepcją. Będziemy konsolidować wokół tej sprawy opinie środowisk lokalnych, w tym gestorów turystycznych i samorządy, ale nie tylko. Budowa takiej linii byłaby też szansą dla pracodawców, którzy zaczynają odczuwać brak rąk do pracy i stają przed koniecznością uruchamiania pracowniczych przewozów autokarowych, a to podnosi koszty. Dojazdy koleją z tego kierunku byłyby dla nich korzystne, a dla samych pracowników - tańsze i wygodniejsze – przekonuje Jerzy Łużniak