Problemu z kruszywami dla S17 i linii nr 7 można było uniknąć

Problemu z kruszywami dla S17 i linii nr 7 można było uniknąć

13 marca 2018 | Źródło: ZNPK
PODZIEL SIĘ

Niedawno regionalne media obiegła informacja o protestach mieszkańców poddęblińskiej Nadwiślanki, którzy uskarżają się na niedogodności związane z rozładunkiem kruszyw na strategiczną dla regionu inwestycję - trasę S17. Problemów tych można było uniknąć, gdyby odpowiednio wcześniej zadbano o koordynację wiązki projektów inwestycyjnych – komentuje Wojciech Jurkiewicz, prezes Związku Niezależnych Przewoźników Kolejowych

Fot. ZNPK

Co kryje się za enigmatycznym postulatem koordynacji? W pierwszej kolejności - nieprowadzenie w tym samym czasie projektów w równoległe ciągi kolejowe i drogowe. Tymczasem na Lubelszczyźnie z tego typu sytuacją mamy do czynienia: na strategiczną drogową inwestycję S17 nałożono modernizację i pełne zamknięcie linii kolejowej nr 7. Beztrosko założono, że miliony ton materiałów na inwestycje „jakoś dojadą”, ale jak - a, to już zmartwienie wykonawcy oraz obsługującego go przewoźnika, a także... mieszkańców, którzy teraz zmagają się z niedogodnościami związanymi z rozładunkiem kruszyw w sąsiedztwie.

Znamienna jest reakcja organów państwa na zaistniały problem. Zamiast wspólnie usiąść do stołu i poszukać akceptowalnego dla wszystkich rozwiązania zabezpieczającego interes zarówno mieszkańców, jak i samego państwa, które przecież chce wydać unijne środki i wybudować na czas S17 oraz zmodernizować linię kolejową nr 7, na przedsiębiorców wysyła się Inspekcję Transportu Drogowego, policję czy Urząd Transportu Kolejowego. Zamiast zrobienia kroku do tyłu i podjęcia próby wypracowania merytorycznego, akceptowalnego dla wszystkich rozwiązania, państwo uruchamia organy kontroli i represji. Mogłoby się wręczy wydawać, że na terminowym i rzetelnym ukończeniu inwestycji w strategiczną infrastrukturę kolejową i drogową zależy tylko wykonawcy realizującemu inwestycję.

Co zatem należałoby zrobić? Jak zawsze, łatwiej jest zapobiegać niż leczyć. Po pierwsze, należało zapewnić - na szczeblu rządowym - koordynację projektów przed rozpoczęciem inwestycji. Po drugie: jeśli już mleko się wylało, to nie należy chować głowy w piasek i sprowadzać całego problemu do uciążliwości ze strony wykonawcy dla kilkudziesięciu mieszkańców, lecz wspólnie - przy udziale Ministra Infrastruktury, PKP PLK, GDDKiA, wykonawców, przewoźników oraz regionalnych lokalnych władz - wypracować rozwiązanie akceptowalne dla każdej strony i zabezpieczające interes państwa.

Najważniejszym efektem tego ćwiczenia powinna być jednak nauka na przyszłość: zamykanie oczu i unikanie podnoszonego przecież uprzednio problemu braku koordynacji nie spowoduje, że konsekwencje się nie zmaterializują, lecz wręcz przeciwnie: ich skala może być istotnie większa, tyle że odłożona w czasie.

Należy też pamiętać o włączeniu do procesu inwestycyjnego planowania logistyki dostaw, w tym wykonania bardzo konkretnych obliczeń, czy niezbędne ilości materiałów będziemy w stanie przewieźć zadaną infrastrukturą, przy założonej organizacji ruchu. Natomiast, jeśli okaże się, że dostosowanie infrastruktury dla potrzeb realizacji danej inwestycji pociągnie za sobą koszty, to powinien zostać stworzony mechanizm wliczania tych kosztów do projektu.