PKP Polskie Linie Kolejowe inwestują w nowoczesna diagnostykę, która zapewnia bezpieczeństwo ruchu kolejowego. Komputerowe urządzenia zbierają dane, które jednak nie są podawane scentralizowanej analizie, dlatego kolej nie wykorzystuje w pełni możliwości cyfryzacji diagnostyki.
O nowoczesnych urządzeniach i systemach diagnostyki infrastruktury opowiadali uczestnicy Debaty z Kurierem. Ireneusz Jasiński, zastępca dyrektora ds. technicznych Centrum Diagnostyki PKP PLK przedstawił inwestycje spółki w urządzenia i pojazdy diagnostyczne. PKP PLK dysponuje dzisiaj nowoczesnymi systemami pomiaru stanu infrastruktury w tym profilomierz laserowy Scorpion - jedno z dwóch takich urządzeń na świecie, które służy do pomiaru krzyżownic.
– W Polsce przebiliśmy się z cyfrowymi pomiarami. Diagnostyka bezpośrednia jest wykonywana cyfrowymi toromierzami w sposób masowy. To jest sukces, bo wyniki pomiarów w postaci cyfrowej są dostępne. Chodzi jednak nie tylko o zbieranie wyników pomiarów ale ich gromadzenie w jednym miejscu na potrzeby diagnostyki porównawczej z widzą historyczną o tym co się wcześniej działo w torze. To wymaga wdrożenia odpowiedniej bazy danych. Próba realizacji takiego projektu była kilka razy podejmowana ale nie zostało to wykonane – powiedział Juliusz Grabczyk, prezes spółki Graw.
Ponieważ w Polsce diagnostyka porównawcza nie jest stosowana na większa skalę, z powodu braku dostępnych danych, to koszty utrzymania infrastruktury są wyższe. Możliwości zbierania i analizowania danych pomiarowych pojawiły się na sieci PKP PLK po uruchomieniu komputerowych LCS-ów.
–Od kilku lat PKP PLK wymaga w przetargach na budowę LCS-ów by wyposażyć je w centra diagnostyki. Ważne jest to jak klient z tego korzysta. Są LCS-y gdzie diagnostyka jest wykorzystywana cały czas, ale są też i takie gdzie dane te analizowane są tylko sporadycznie kiedy jest jakaś awaria. Muszą być też zatrudnione osoby, które potrafią interpretować dane. Natomiast brakuje nam w tej chwili jako producentowi systemów dostępu do danych zbieranych z sieci kolejowej, bo one nie są dostępne online – powiedział Maciej Supernak, zastępca dyrektora ds. sprzedaży w Bombardier Transprotation.
LCS mają obecnie możliwość wysyłania danych, które informują o niewłaściwym działaniu urządzeń. W tej sprawie trwają rozmowy z PKP PLK.
- Umówiliśmy się z biurem automatyki PKP PLK na pilotażowe instalacje. To jest szczególnie ważne biorąc pod uwagę że pod koniec roku do eksploatacji wejdzie ERTMS na linii E65 i tam czas reakcji na usterki musi być bardzo krótki. Bez zdalnego dostępu do danych będzie trudno utrzymać ten krótki czas reakcji – powiedział Andrzej Kodroń dyrektor zakładu serwisu w Bombardier Transprotation.
Dane z urządzeń mogą wskazać na stan infrastruktury. – Na przykład jeśli widzimy, ze jakiś rozjazd potrzebuje większej siły do zmiany ułożenia, to wskazuje, że coś niedobrego dzieje się z tym rozjazdem – zauważył Maciej Supernak.