Wielka Brytania nie jest już częścią Unii Europejskiej. Brexit to wydarzenie absolutnie bez precedensu, które poniosło za sobą wiele zmian gospodarczych. Jak po kilku miesiącach prezentuje się sytuacja przedsiębiorców? Z czym nadal są problemy, a jakie komplikacje udało się już opanować?
Jak mówi Przemysław Hołowacz, dyrektor ds. rozwoju w Grupie CSL to przestrzeń wielkie aktywności dla firmy, bo wymiana handlowa między Europą, a wyspami jest atrakcyjna, ale nadal dość skomplikowana ze względu na procedury celne. - Obsługujemy obecnie ok. 25 klientów, którzy zajmują się handlem z Wielką Brytanią. To przedsiębiorcy, którzy wiedzą, że to bardzo atrakcyjny rynek.
Zdobywamy klientów, którzy w dużej mierze zostali „porzuceni” przez dotychczasowych spedytorów.
Ruch gospodarczy między Europą, w Wielką Brytanią wraca do normy, ale bardzo powoli. Brexit spowodował, że wiele firm zdecydowało się ograniczyć zarówno import jak i eksport. Najpierw podstawowym problemem była administracja. Teraz jako większą komplikacje przedsiębiorcy wskazują wysokie koszty prowadzenia działalności między Wielką Brytanią, a Europą. To, co dla jednym firm okazuje się problemem, dla innych jest szansą. Brexit wywołał w gospodarce tak wielkie zamieszanie, że sami Brytyjczycy nie zawsze wiedzieli jak proceduralnie rozwiązywać pewne problemy związane z obrotem gospodarczym.
- Zdobywamy klientów, którzy w dużej mierze zostali „porzuceni” przez dotychczasowych spedytorów. Był taki moment, że przedsiębiorcy szukali jakiejkolwiek agencji celnej, byle tylko odprawić towar. Obecnie sytuacja się uspokoiła, przedsiębiorcy szukają profesjonalnych agencji celnych, działamy z wieloma firmami, które mają nie zawsze doświadczenia pozytywne z innymi agencjami, a u nas znajdują jakość i pewność dobrej obsługi - mówi Przemysław Hołowacz.
Które problemy już udało się opanować, a co nadal jest problemem?
- Odprawa importowa w Anglii jest tematem łatwiejszym, ale tylko jeżeli mówimy o nieskomplikowanych produktach. Operatorzy pocztowi poradzili już sobie z przesyłkami do wartości 150 EUR. Niestety małe paczki powyżej tej wartości w dalszym ciągu stanowią zmartwienie, gdyż nie mogą być objęte uproszczoną procedurą odpraw paczek przesyłanych przez operatorów pocztowych i zarówno koszt przesyłki, jak i sam koszt odprawy, często przewyższają kilkukrotnie wartość towaru - mówi Przemysław Hołowacz.
- Kolejna bolączka dotyczy towarów sprzedawanych z Wielkiej Brytanii na teren Unii Europejskiej, które musiały być eksportowane za pomocą tranzytu na przykład do Polski. Wcześniej niewymagane były gwarancje celne, a teraz tak jest. Towar musi być dopuszczony do obrotu już np. we Francji, co komplikowało łańcuch dostaw i zwiększało mocno koszt odprawy - dodaje Przemysław Hołowacz.
W Wielkiej Brytanii brakuje towarów w sklepach? Dlaczego może tak się dziać?
Ocena czy Brytyjczycy żałują Brexitu miałaby pewnie charakter polityczny. Nie da się jednak ukryć, że nie wszyscy przewidzieli jak poważne konsekwencje gospodarcze przyniesie wyjście z Unii Europejskiej. Mowa o ogromnej ilości procedur, naderwanym zaufaniu pomiędzy partnerami biznesowymi, ale i brakiem regularnych dostaw towarów importowanych. Jak mówi Przemysław Hołowacz było to odczuwalne szczególnie w czasie pandemii koronawirusa. Brytyjczycy czasem widzieli puste półki w sklepach spożywczych.
- Duże dostawy do Anglii w czasie pandemii koronawirusa były często bardzo skomplikowane. Wzrosły koszty odprawy, a na dodatek, gdy występował szczyt zachorowań to zdarzały się problemy z przeładunkiem towaru. Grupa CSL robiła wszystko, by zapewnić klientom ciągłość usług i to się udawało. Wiemy jednak o ładunkach, które się nie udawały, bo połączenie pandemii, Brexitu i ogólnej sytuacji na rynku transportowym powodowało, że spedytorzy zawieszali działalność - mówi Przemysław Hołowacz.
Ekspert mówi o wzroście kosztów produktów: - Importerzy czy eksporterzy radykalnie zoptymalizowali asortyment. Czasem zdarzało się, że zamiast 500 produktów importowano lub eksportowano tylko 100. To kwestia oszczędności, ale i ułatwień związanych np. z kontrolami sanitarnymi. Mogło się to przedkładać np. na to jaka była dostępność niektórych produktów w sklepach - dodaje Przemysław Hołowacz.