To była ciężka podróż dla pasażerów z Katowic do Opola

To była ciężka podróż dla pasażerów z Katowic do Opola

08 maja 2023 | Źródło: nto.pl
PODZIEL SIĘ

5 godzin zajął pasażerom pociągu PKP Intercity przejazd z Katowic do Opola. Dodatkowo podczas oczekiwania na naprawę wyłączono oświetlenie i ogrzewanie wagonów, a do dyspozycji pasażerów była tylko jedna toaleta. 

 

Fot. Kurier Kolejowy

Tę podróż pociągiem opolanka zapamięta na bardzo długo

- Pociągami jeżdżę od wielu lat, zdarzały się czasem opóźnienia, ale taka sytuacja spotkała mnie po raz pierwszy – mówi Anna, mieszkanka Opola, która jechała pociągiem w relacji Przemyśl – Wrocław.

Pociąg ze stacji w Katowicach wyruszył zgodnie z planem, a w Opolu miał być o godz. 20:37. Po przejechaniu 50 km pociąg nieoczekiwanie zatrzymał się w szczerym poru w miejscowości Toszek. Okazało się, że doszło do uszkodzenia sieci trakcyjnej i połamania pantografu na lokomotywie prowadzącej pociąg.

- Długo czekaliśmy na jakiekolwiek wyjaśnienia. Żaden z pasażerów nie wiedział tak naprawdę co się stało, ale po pół godzinie stania doszliśmy do wniosku, że musiało dojść do awarii. Później było już tylko gorzej - tłumaczy rozżalona pasażerka.

Zgasły wszystkie światła, a pasażerowie zaczęli się mocno martwić

Gdy pasażerowie godzinami oczekiwali na dalszą jazdę, nadzieją okazało się podstawienie pod skład nowego pociągu. Podróżni już zaczęli się pakować, gdy nagle… odstąpiono od tego pomysłu, tłumacząc to faktem, że jest już zbyt ciemno i niebezpiecznie, aby przeprowadzić w tym miejscu ewakuację. Pociąg, który miał pierwotnie zabrać pasażerów, odjechał sam w dalszą podróż. 

- A później zgasły wszystkie światła, wyłączono ogrzewanie, a konduktor poinformował, że od teraz do dyspozycji będzie tylko jedna toaleta – skarży się nasza czytelniczka.

Ostatecznie pociąg został ściągnięty lokomotywą spalinową do stacji Toszek, skąd, po zabezpieczeniu połamanego pantografu i uruchomieniu drugiego, pociąg odjechał z opóźnieniem 239 min.

Ewakuacja pasażerów do działającego pociągu mogła być niebezpieczna

Redakcja portalu nto.pl  zwróciła się do biura prasowego PKP Intercity z prośbą o wyjaśnienie tej sytuacji i odniesienie się do zarzutów pasażerów, którzy wskazywali, że z podobną sytuacją nigdy nie mieli do czynienia.

- Zgodnie z pierwotnym założeniem pasażerów miał zabrać pociąg TLK Rozewie. Od tego odstąpiono ze względu na warunki uniemożliwiające ewakuację podróżnych – była to już późna pora, a ponadto podmokły teren w miejscu zatrzymania stwarzał zagrożenie. Drużyna konduktorska poinformowała o tych warunkach, a także uprzedziła, że pociąg stoi na wysokim nasypie i stąd idących trudnościach z wyjściem i poruszaniem się po torowisku. Ze względów bezpieczeństwa poprosiła więc o nieopuszczanie składu - wyjaśnia zespół pasowy PKP Intercity.

Na koniec zwraca także uwagę, że brak napięcia w wyniku uszkodzeń spowodował wyłączenie światła i konieczność ograniczenia dostępu do toalet.

- Drużyna konduktorska monitorowała stan toalet na bieżąco - podkreśla przewoźnik.

Część pasażerów złożyła już skargi do PKP Intercity i oczekuje na ich rozpatrzenie.