Janusz Piechociński: Polska, Ukraina - bitwa nie tylko o zboże

Janusz Piechociński: Polska, Ukraina - bitwa nie tylko o zboże

24 września 2023 | Źródło: Kurier Kolejowy
PODZIEL SIĘ

Przed atakiem Rosji w lutym 2022 roku Import zbóż z Ukrainy do Polski nie był wysoki. Warto to prześledzić: W ubiegłych latach przywieziono do Polski następujące ilości zbóż:

  • rok 2017 - 1 842 tys. ton, w tym 942 tys. ton pszenicy oraz 422 tys. ton kukurydzy. Najwięcej zboża przywożono z Czech, Słowacji, Niemiec, Ukrainy, Węgier, Litwy,
  • rok 2018 – 1 453 tys. ton zbóż, w tym 649 tys. ton pszenicy i 288 tys. ton kukurydzy. Najwięcej zboża przywieziono ze Słowacji, Czech, Francji, Ukrainy, Niemiec, Węgier,
  • rok 2019 - 1 471 tys. ton zbóż, w tym 579 tys. ton pszenicy i 397 tys. ton kukurydzy. Najwięcej zboża przywieziono ze Słowacji, Czech, Ukrainy, Węgier, Francji, Niemiec.
  • Natomiast w 2020 r. przywóz zbóż wyniósł 1 481 tys. ton, w tym 730 tys. ton pszenicy oraz 337 tys. ton kukurydzy. Najwięcej zboża przywieziono ze Słowacji, Czech, Węgier, Dani, Niemiec i Argentyny.

 

Fot. pl.wikipedia.org / Kurier Kolejpwy

W 2021 Wartość importu towarów rolno-spożywczych do Polski wzrosła z takich państw jak: Ukraina (o 27% do wartości 930 mln EUR), Włochy (o 25%, do 1 331 mln EUR), Szwajcaria (o 23%, do 111 mln EUR), Argentyna (o 21%, do 715 mln EUR), Rosja (o 18% do 307 mln EUR), Holandia (o 19% do 2 156 mln EUR) oraz Francja (o 18% do 922 mln EUR). Presja więc na polskie rolnictwo tańszej i konkurencyjnej produkcji ukraińskiej nie była wiec silna i nie wywoływała dużych kontrowersji wśród polskich rolników.        

Polska w ostatnich latach produkuje od 32-36 mln ton zbóż i jest 3 producentem zbóż w Unii Europejskiej. W ostatnich latach eksport polskich zbóż wynosił między 6 a prawie 8 mln ton.

                                   

Janusz Piechociński

W połowie 2021 roku mieliśmy w krajowych magazynach 3,8 mln ton zbóż, rok później było ich 7 mln ton, a w czerwcu 2023 zapasy wzrosły do 10 mln ton. A zatem z takim tonażem w magazynach weszliśmy w tegoroczne żniwa.

W pierwszych miesiącach po wybuchu wojny polski rząd i minister rolnictwa nie podjęli wraz z partnerem ukraińskim odpowiednich działań. Kończyło się na ogólnych stwierdzeniach a na granicy, liniach kolejowych i w portach z możliwością obsługi przewozu i załadunku ukraińskiego ziarna de facto nic się nie zmieniło aż do połowy 2023 roku.

Okazało się z w chwili próby przy niskim imporcie ukraińskiego zboża do wybuchu wojny potencjał, magazynowy, wydolność przekraczania granicy, możliwości weryfikacji wymogów zdrowotnych, fitosanitarnych a nawet szybkie uruchomienie wspólnych odpraw służb granicznych to tylko ogólne gadanie polityki i administracji obu stron nie poparte uzgodnieniem i wdrożeniem realnych i konkretnych rozwiązań.

Do tego doszły wielkie polityczne bledy po polskiej stronie. W czerwcu 2022 w wywiadzie lider PiS powiedział, że import nie stanowi żadnego zagrożenia dla interesów polskich producentów zbóż a były wicepremier i minister rolnictwa Kowalczyk apelował jesienią 2022 roku do rolników, aby nie sprzedawali zboża po żniwach ponieważ będzie ono drożeć.

W konsekwencji brak gotowości do sprzedaży ziarna przez polskich rolników był dodatkowym impulsem dla krajowych firm skupowych do kupna ziarna z Ukrainy, które było tanie i coraz bardziej dostępne. I w ten sposób nie wykorzystano przez kilka miesięcy możliwości przeładunkowych polskich portów wynoszących wówczas 500-700 tysięcy ton miesięcznie.

Skutkiem takich wypowiedzi ministra była konieczność wypłacenia potem poszkodowanym rolnikom specjalnej pomocy w formie dopłat do zbóż. Taka, do tego bardzo kosztowna budżetowa pomoc rekompensowała polskim rolnikom część utraconych dochodów, ale nie rozwiązała problemów rozregulowanego rynku zbożowego.

Działania ministra rolnictwa Kowalczyka w sprawie importu zbóż i rzepaku z Ukrainy były spóźnione, pozbawione odpowiednich analiz i nieskuteczne na polskim rynku. Co gorsza minister zwrócił się o pomoc w rozwiązaniu trudnej sytuacji do Komisji Europejskiej dopiero w grudniu 2022 roku, podczas gdy problem był znany już wcześniej i wymagał wcześniejszej interwencji a rolnicy i organizacje rolnicze, posłowie Polskiego Stronnictwa Ludowego proponowali szybkie wdrożenie systemu kaucyjnego aby mieć wiedzę o skali importu i kontrole rzeczywistego transfery ukraińskiego zboża poza polski rynek.

Pierwsze dopłaty do zbóż, kukurydzy i gryki ogłaszał jeszcze minister Henryk Kowalczyk. Jednak na skutek pogarszającej się sytuacji, rolniczych protestów i odwlekania przez Komisję Europejską decyzji w sprawie wypłaty dodatkowych dopłat na stanowisku szefa MRiRW nastąpiła zmiana. Kowalczyk został odwołany, a jego miejsce zajął dotychczasowy Przewodniczący Sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi Robert Telus. On już mógł się po nominacji chwalić rekordowym wsparciem krajowym i zagranicznym dla polskich rolników w wysokości ponad 15,5 mld zł. Ale dopiero od 2 miesięcy ARiMR wypłaca te pieniądze i do wypłacenia wspomnianych 15,5 mld zł jeszcze daleka droga.

Przypominam: po wybuchu wojny w Ukrainie import ukraińskiej pszenicy w porównaniu do 2021 roku do Polski wzrósł o 16 tys. procent, a kukurydzy aż o 30 tys. procent!

Rok temu rolnicy po żniwach magazynowali ziarno, do czego zachęcał ówczesny wicepremier i minister rolnictwa Henryk Kowalczyk obiecując wyższe ceny zbóż w kolejnych miesiącach. Rolnicy, którzy posłuchali wówczas tych obietnic mocno się rozczarowali, bo od jesieni 2022 roku rozpoczął się wzmożony import zbóż, kukurydzy i rzepaku z Ukrainy, który zdestabilizował rodzimy rynek i mocno obniżył ceny skupu. A jakie decyzje rolnicy podjęli w tym roku?
Na początku rolnicy planowali magazynować zboża, ale plony okazały się stosunkowo wysokie i często nie mieściły się w magazynach. W miarę upływu żniw (deszcze sierpniu) trafiało się ziarno porośnięte, z za wysoką wilgotnością, co skłaniało rolników do sprzedaży w czasie żniw.

Podsumowując decyzje resortu rolnictwa były kosztowne, spóźnione działania i nieefektywne, co wynikało z nieprzeprowadzenia w odpowiednim czasie i zakresie analizy ryzyka i niezbędnych działań. Szef MRiRW miał nie posiadać żadnych danych i analiz, które mogły pomóc w podjęciu odpowiednich decyzji. Mało tego – powołany przez ministra rolnictwa pełnomocnik ds. rozwoju współpracy z Ukrainą nie pozostawił żadnej dokumentacji swoich działań. Z kolei działania powołanego przez premiera Zespołu ds.Transportu Produktów Rolnych i Spożywczych z Ukrainy kontrolerzy NIK ocenili zaś jako bieżące, doraźnie i nieprzynoszące wymiernych efektów w przeciwdziałaniu zakłóceniom na krajowym rynku rolnym.

Od lipca 2022 roku do marca 2023 roku do Polski trafiły 4 miliony ton zboża, paszy i nasion roślin oleistych z Ukrainy. Polska znalazła się na 5. miejscu na liście największych importerów. Przed nami są Rumunia, Chiny, Turcja i Hiszpania. Za nami: Włochy, Węgry, Holandia, Egipt i Niemcy

Jak to wyglądało miesiącami: w sierpniu sprowadzono 234 tys. ton, głównie rzepaku, a we wrześniu już 423 tys. ton, oprócz 148 tys. ton rzepaku do Polski przyjechało 139 tys. ton kukurydzy i 66 tys. ton pszenicy. Październik to kolejny wzrost: 555 tys. ton importu, z czego na zboża (kukurydza, pszenica, jęczmień) przypada już 280 tys. ton.

W listopadzie do Polski wjechało rekordowe 701 tys. ton zboża i nasion roślin oleistych z Ukrainy, w tym 288 tys. ton kukurydzy i 188 tys. ton pszenicy.

W listopadzie 2022 zaczynają się też pojawiać informacje dotyczące nieprawidłowości przy imporcie ukraińskiego zboża, pojawia się termin "zboże techniczne".

Gazety i portale informowały, że tak zwane zboże techniczne z Ukrainy zostało sprzedane jako polskie spożywcze największym producentom mąki w kraju.

Fatalne wrażenie robiły informacje: 93 tys. ton zbóż deklarowanych jako techniczne wjechało do Polski z Ukrainy w ubiegłym roku – to ok. 3,8 proc. przywozu zbóż z Ukrainy wynoszącego 2,45 mln ton 

Prokuratura Regionalna w Rzeszowie rozpoczęła śledztwo w sprawie nieprawidłowości przy imporcie ukraińskiego zboża do Polski. W tej prokuraturze powołano zespół śledczych, którzy mają zbadać wszystkie przypadki nieprawidłowości.

Resort rolnictwa zapewniał w komunikacie opublikowanym 20 stycznia, że "w imporcie zboża z Ukrainy nie ma już tzw. zboża technicznego, a każde zboże wwożone do Polski podlega na granicy kontroli prowadzonej przez odpowiednie służby".

W swoim raporcie dot. importu zbóż z Ukrainy Najwyższa Izba Kontroli, na podstawie danych Głównego Lekarza Weterynarii stwierdziła, że na 73 próbki pobrane z transportów ukraińskiego zboża do Polski pozostałości pestycydów w 17, salmonelle w 17, w 11 próbkach wykryto żywność GMO, a w 6 próbkach stwierdzono miotoksyny. W próbkach miały być także rtęć, ołów, żelazo i kadm. Ogółem w okresie od stycznia do maja 2023 roku szkodliwe czynniki stwierdzono w co trzeciej próbce (35 proc.).

Problemy w rolnictwie spowodowały spadek dochodowości gospodarstw rolnych (poza burakiem cukrowym ceny skupu są znacząco niższe ) przy rosnących kosztach rolniczej produkcji Polsce. W efekcie wzrosły emocje także w polityce i toczącej się w Polsce kampanii wybiorczej. W poprzednich wyborach na rządzące  PiS głosowało 57 % rolników. Utrata tych głosów oznaczałaby jedno: utratę władzy. W tej sytuacji nie tylko minister rolnictwa ale i premier i prezydent postanowili stać się patriotycznymi obrońcami polskiej wsi i rolnictwa. Skutkuje to przy polityczno-dyplomatycznych błędach z obu stron zapowiedziami wojen handlowych, oskarżeń do WTO a nawet bezpośrednich przytyków Prezydentów Polski i Ukrainy.

W efekcie występuje licytacja oskarżeń o brak wsparcia, solidarności a nawet Premier Polski zapowiada zakończenie dostaw uzbrojenia i amunicji co wywołuje irytacje wśród sojuszników z NATO. Wszystko to dzieje się ku uciesze Kremla a najbliższe sobie po agresji rosyjskiej Państwa i Narody od siebie się oddalają. Tak jakby z rzeczywistymi błędami i problemami nie można się spotkać, porozmawiać, przedstawić racje i zaproponować dobry i potrzebny kompromis.