Marcin Kreis i jego walka o pociągi

Marcin Kreis i jego walka o pociągi

07 lipca 2012 | Autor:
PODZIEL SIĘ

Sympatyk Gorlic, mąż gorliczanki, warszawiak z wyboru, pomysłodawca akcji przywrócenia połączeń kolejowych Gorlice – Kraków. Kim jest i skąd bierze zamiłowanie do kolei? Marcin Kreis opowiada o sobie i boju o reaktywację pociągów w rozmowie z Grzegorzem Rybczykiem.

Fot. archiwum Marcina Kreisa.

Skąd zamiłowanie do kolei?

Koleją interesuje się praktycznie od dzieciństwa. W którymś momencie okazało się, że mój pradziadek był kierownikiem pociągu, w czasach kiedy zawód kolejarza cieszył się bardzo dużym szacunkiem.

Stąd próba reaktywowania linii do Gorlic?

Moja żona pochodzi z Gorlic, tu mieszkają dziadkowie naszego synka Dominika. Chciałbym kiedyś móc ich odwiedzić razem z dzieckiem korzystając właśnie z komunikacji kolejowej. Przyjeżdżając nieraz do Gorlic jako miłośnika kolei bolało mnie serce jak patrzyłem na tory kolejowe, które nie są wykorzystane w ruchu kolejowym.

Właśnie w formie nierealnego marzenia zacząłem się zastanawiać, czy byłoby możliwe przywrócenie pociągów na tej linii. Zrobiłem kilka wyliczeń i okazało się, że tak naprawdę taka oferta kolejowa mogłaby być bardzo konkurencyjna cenowo względem innych przewoźników np. busów, pekaesów, przy zbliżonym lub odrobinę dłuższym czasie przejazdu. Postulowane przez nas wprowadzenie oferty „Połączenie w Dobrej Cenie” dałoby cenę normalnego biletu z Gorlic do Krakowa na poziomie 19 zł (cena podobna jak w relacji Nowy Sącz - Kraków). Największą korzyść z takiego połączenia zyskaliby studenci i uczniowie dla których cena biletu poniżej 10 zł byłaby bezkonkurencyjna i bardzo zachęcająca.

Brał Pan pod uwagę sporą liczbę autobusów odjeżdżających z Gorlic do Krakowa?

Tak. Właśnie ta ilość mówi o tym, jaki duży jest potencjał tego rynku. Tak naprawdę - jak to można powiedzieć językiem ekonomii - ten „tort” do podzielenia jest bardzo duży, więc wróży to dobrze połączeniom kolejowym. W okresie przed- i poświątecznym oraz w czasie „długich weekendów” powstaje problem z niewystarczającą ilością klientów, których mają obsłużyć busy. Pociąg byłby tu dużo bardziej elastyczny i pojemny.

Czy pierwsza akcja polegająca na reaktywacji linii Gorlice – Kraków napotkała na jakiś opór, choćby ze strony Przewozów Regionalnych?

Szczerze mówiąc, historia mojej korespondencji z Przewozami Regionalnymi nie nastrajała optymistycznie, aczkolwiek byłem bardzo pozytywnie zaskoczony poziomem merytorycznym w wymienianych pismach. Przewozy Regionalne wprost twierdziły, że jak najbardziej jest to możliwe, są w stanie uruchomić takie połączenia nawet teraz, tylko potrzebne są na to pieniądze, finansowanie i tak naprawdę cała inicjatywa powinna leżeć po stronie samorządów.

Kontaktował się Pan z samorządami?

Tak, w ostatnim czasie wystosowaliśmy kilka pism do samorządów w sprawie połączeń bezpośrednich służących dojazdom z Gorlic do Krakowa, przede wszystkim z myślą o studentach. Jeszcze zbieramy podpisy pod taką petycją. Jeśli chodzi o kwestię bardziej turystyczną, korespondujemy z PKP InterCity i … jesteśmy pełni optymizmu.

Czy zdaje sobie Pan sprawę, że stan linii na odcinku Gorlice – Gorlice Zagórzany nie pozwala uruchomić takiego połączenia?

Zdaję sobie sprawę, że ta linia od pewnego czasu jest nieużywana a jej stan techniczny jest delikatnie mówiąc niezadowalający, ale żeby uruchomić połączenia wystarczyłoby zacząć od połączenia Gorlice Zagórzany – Kraków. Myślę, że nie jest kwestią skomplikowaną zapewnienie dojazdu pasażerom chociażby za pomocą komunikacji miejskiej. Jeśli takie połączenie okazałoby się sukcesem, wtedy można pomyśleć o remoncie tej linii. Nie jest ta linia długa, więc przy pozyskaniu środków chociażby z UE, myślę, że udałoby się ją przynajmniej zrewitalizować przywracając zadowalającą prędkość podróży.

Kolejna Pana akcja to połączenie Gdańska z Zagórzem linią obsługiwaną przez PKP Intercity.

Myślę, że takie połączenie cieszyłoby się bardzo dużym powodzeniem. Z rozmów ze znajomymi, studentami czy osobami, które lubią góry wynika, że wyjazd w Bieszczady, jeśli ktoś nie che lub nie może jechać samochodem jest kwestią skomplikowaną. Jadąc autobusem, czy tym bardziej busem nie jest możliwe zabranie roweru. W pociągu taka opcje istnieje. Weźmy pod uwagę, iż same powiaty bieszczadzkie w sezonie od czerwca do końca września odwiedza ponad milion turystów rocznie, a w powiatach leżących na trasie pociągu, od gorlickiego do bieszczadzkiego mieszka 480 tys. mieszkańców. Proponujemy trasę z Trójmiasta przez Warszawę i dalej Centralną Magistralę Kolejową tak, by jednocześnie umożliwić połączenie Gdańska i Warszawy z Gorlicami i dalej Bieszczadami, a ponadto dać też jakąś alternatywę dojazdu krakowianom do bardziej odległych części województwa, czy też w góry.

Dziękuję za rozmowę.