Niska frekwencja na linii Rzeszów - Lublin

Niska frekwencja na linii Rzeszów - Lublin

17 sierpnia 2012 | Autor:
PODZIEL SIĘ

Według Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego likwidacja bezpośredniego szynobusu z Rzeszowa do Lublina jest w zasadzie racjonalizacją a nie kasacją połączenia.  A to dlatego, że na Podkarpaciu z pociągu korzysta jedynie ok. 30 osób dziennie.– Nie ma więc sensu, aby szynobus woził powietrze – mówi Wiesław Bek, rzecznik prasowy Urzędu.

Fot. Szczepek, Wikimedia

Niedawno informowaliśmy o nowym pomyśle marszałka Podkarpacia, który chce, aby od nowego rozkładu jazdy szynobus jadący z Rzeszowa do Lublina docierał tylko do stacji Stalowa Wola Rozwadów. Stamtąd pasażerowie mieliby się przesiadać do drugiego szynobusu i dalej kontynuować podróż do stolicy województwa lubelskiego. Jak zapewnia podkarpacki Urząd Marszałkowski plany te wywołały niepotrzebne zamieszanie.

- Wokół sprawy narosło wiele nieporozumień. Nie likwidujemy samego połączenia Lublin – Rzeszów, a jedynie proponujemy, aby pasażerowie przesiadali się w Stalowej Woli z jednego szynobusu do drugiego – mówi Wiesław Bek.

Należy zaznaczyć, że Podkarpacki Zakład Przewozów Regionalnych nie posiada obecnie żadnego szynobusu dwuczłonowego. Jedyny, który ma, uległ awarii w wyniku wypadku na przejeździe kolejowym i nie może być eksploatowany. Naprawa potrwa co najmniej kilka miesięcy. Dlatego z Rzeszowa kursuje jednoczłonowy szynobus. Może on jednorazowo zabrać ok. 80 osób. Lubelskie PR mają ten komfort, że uruchamiają szynobus dwuczłonowy.

- Badania frekwencji i sprzedaży biletów jasno wykazały, że w naszym województwie z tego połączenia korzysta ok. 30 osób dziennie – mówi Bek. – Zdecydowanie więcej osób korzysta z tego połączenia w województwie lubelskim. Jest więc nieopłacalne, aby dwuczłonowy szynobus przez prawie pół drogi woził powietrze. Nasze plany mają racjonalne przesłanki – tłumaczy.

Samorząd Podkarpacia zapewnia, że nie odbije się to ze szkodą na podróżnych. Szynobusy mają być tak skomunikowane, aby przesiadka zajęła jedynie kilka minut. - Zakładamy, że nasz szynobus będzie czekał na ten lubelski i zabierze pasażerów w dalszą podróż. Analogicznie w drugą stronę – przekonuje Bek. Dodaje, że cena biletu pozostanie taka sama. Ponadto, takie rozwiązanie przyniesie województwu dodatkowe oszczędności w wysokości 150 tys. zł.