Dariusz Blocher: Wiara, nadzieja i rozczarowanie

Dariusz Blocher: Wiara, nadzieja i rozczarowanie

24 sierpnia 2012 | Autor:
PODZIEL SIĘ

Kupiliśmy PNI, aby się rozwijać, a nie tracić – mówi w rozmowie z Aleksandrą Rudzińską-Rdzanek Dariusz Blocher, prezes Budimeksu.

Fot. arch. Budimex

PNI zgłosiło wniosek do sądu o upadłość z możliwością zawarcia układu. Jeżeli sąd wyda decyzję o upadłości PNI w formie układu, to w jakim czasie spółka ma szanse kontynuować prace na liniach kolejowych?

PNI prowadzi w tej chwili sześć kontraktów, ale dwa z nich: na linii E 30 i Warszawa – Łódź generują bardzo duże straty. W propozycji układowej PNI zaproponowało kilka wariantów, ale żeby o nich mówić, musimy dać możliwość sądowi wypowiedzenia się, czy akceptuje ten układ, czy nie. Jeden z tych wariantów przewiduje możliwość dokończenia tych kontraktów przez spółkę. Natomiast chciałbym przypomnieć, że kontrakty są realizowane przez konsorcja firm, które solidarnie odpowiadają za prace na liniach.

PNI stanowi 27 proc. potencjału na torach w Polsce. Dlatego wierzę, że układ ugodowy jest możliwy, właśnie po to, aby inwestycje zostały dokończone, jak również aby chronić miejsca pracy. Ale najpierw jest nam potrzebna decyzja sądu, a dopiero potem będzie można usiąść z wierzycielami i partnerami i ustalać, jak to wszystko ma dalej wyglądać. Wtedy spółka będzie mogła poinformować o wynikach tych rozmów i ogłosić harmonogram prac na tych odcinkach.

W ciągu ok. miesiąca sąd powinien podjąć decyzję, a potem wyznaczy czas, ok. 4-7 miesięcy, na zawarcie przez PNI układu z wierzycielami. Natomiast przez cały ten czas spółka będzie dalej pracowała. Złożenie wniosku i czekanie na decyzję sądu nie oznacza zaprzestania prac.

Pańskie wypowiedzi są pełne optymizmu, ale to wcale nie oznacza, że ten drugi scenariusz, czyli likwidacja spółki, jest nierealny.

Wierzę w  przeprowadzenie upadłości PNI w postępowaniu układowym. Spółka uznała, że wierzyciele będą lepiej zaspokojeni, gdy układ zostanie zawarty niż w przypadku likwidacji. Wtedy my tracimy kontrolę nad spółką, wchodzi syndyk i to on decyduje o dalszych losach spółki, nie kierując się przy tym żadnymi zapisami kontraktowymi. Jeśli jednak nastąpi ten czarny scenariusz, to będzie bardzo zła wiadomość w kontekście aktualnych kontraktów, bo tylko zawarcie układu ugodowego pozwala na ich dalszą realizację.

Wielokrotnie wypowiadał się Pan na temat PNI na łamach prasy czy w portalach internetowych. W jednej ze swoich wypowiedzi ma Pan pretensje do PKP S.A. o zawyżanie wartości PNI w momencie kupna spółki…

To było powiedziane w szerszym kontekście. Opowiedziałem tam o swoich odczuciach i nigdy nie przypisywałem ich do jakiegokolwiek podmiotu. Nawiązywałem tylko do pewnych rzeczy, które się wydarzyły, do sytuacji, kiedy analizowaliśmy dane, na podstawie których podjęliśmy decyzję inwestycyjną. Dzisiaj ten obraz wygląda dużo gorzej. Włożyliśmy bardzo dużo pieniędzy w tę spółkę i tego żałuję. Kupiliśmy ją, żeby się rozwijać, a nie tracić.

To prawda, że spółka jest warta ok. 80 proc. mniej niż wynosiła kwota jej zakupu przez Budimex?

Dzisiaj ta spółka dla Budimexu jest warta zero. W trakcie podejmowania decyzji o jej zakupie była warta co najmniej 225 mln zł, tyle zdecydowaliśmy się zapłacić.

Czy bez względu na to, jaką decyzję podejmie sąd, Budimex dalej będzie się angażować w inwestycje na liniach kolejowych?

Głęboko wierzę, że będziemy mogli to robić dalej z PNI. Ponadto, PKP PLK są dla nas kluczowym klientem. Mam nadzieję, że PNI będzie w stanie przetrwać ten ciężki czas i krok po kroku, z naszą pomocą, będzie dalej istnieć. Jeżeli ten scenariusz się nie spełni, to zaczniemy się zastanawiać, co robić dalej. Dzisiaj skupiamy się na ratowaniu spółki, bo jest nam ona potrzebna do realizacji inwestycji w kolejnictwie.

Czyli nie wysuwają Państwo żadnych roszczeń w stosunku do PKP S.A.?

Jeszcze się nad tym nie zastanawiam. Będziemy rozważali każdy z możliwych scenariuszy, w pierwszej kolejności te, które będą ratowały spółkę.

A skąd PNI weźmie pieniądze na dokończenie inwestycji?

Spółka ma dziesiątki pomysłów, w jaki sposób to realizować. Oczywiście ze względu na brak zaufania ze strony dostawców i wykonawców będzie to bardzo trudny okres dla PNI. W propozycji układowej spółka przedstawiła sposoby finansowania bez angażowania Budimexu. My już włożyliśmy w PNI 100 mln zł, więc teraz spółka musi sobie radzić sama, a będzie to możliwe właśnie dzięki postępowaniu układowemu. Ale do tego potrzebne jest wsparcie wszystkich: zamawiającego, partnerów i dostawców. Spółka ma na koncie jeszcze trochę pieniędzy na realizację podstawowych zobowiązań, jak np. wynagrodzenia dla pracowników.

A jakie są to sposoby finansowania?

To jest już pytanie do PNI, ale oni sami pewnie też dopiero będą w stanie odpowiedzieć już po decyzji sądu. Jest to zawarte we wniosku i niezręcznie by było wywierać tu jakąkolwiek presję. Poza tym to tak naprawdę nie ma znaczenia. Najważniejsze jest to, żeby spółka dalej istniała, bo to jest korzystne dla wszystkich: pracowników, użytkowników kolei, podwykonawców i akcjonariuszy.

Czy Budimex nie obawia się kryzysu na polskim rynku usług budowlanych?

Tak, jak najbardziej. Polski rynek budowlany się kurczy, dlatego szukamy różnych metod dywersyfikacji. Jedną z nich są roboty hydrotechniczne. Oczywiście, jeżeli PNI przetrwa, to nadal stawiamy na kolejnictwo. Bierzemy również udział w przetargach, związanych z branżą energetyczną. Założyliśmy spółkę FB Serwis, która już podpisuje kontrakty na utrzymanie autostrad, dróg, sprzątanie ulic i wywóz śmieci. Jest to proces rozpisany na wiele lat działalności.
Obawiamy się kryzysu, natomiast standing finansowy grupy jest bardzo dobry, dużo lepszy niż w innych konkurencyjnych firmach.  Dlatego, również ze względu na przyszłość firmy, nie mogliśmy już dłużej brnąć w finansowanie PNI.

PNI wystawiło ostatnio na sprzedaż 30 maszyn budowlanych. Czy ma to związek z wnioskiem o upadłość spółki?

To był element restrukturyzacji floty, czyli pozbywania się nieproduktywnego majątku. Ale sprzedaż tych maszyn nie jest w ogóle związana ze sprawą upadłości firmy. PNI ma dalej wykonywać roboty na torach, dlatego muszą one pozostać w spółce.