Jakie tajemnice kryje stacja w Braniewie?

Jakie tajemnice kryje stacja w Braniewie?

15 lutego 2015 | Autor:
PODZIEL SIĘ

Przypominająca gotyckie zamczysko, zbudowana z czerwonej cegły, zwieńczona dwiema wieżyczkami – tak wygląda dworzec kolejowy w Braniewie, ostatnim polskim miasteczku przed granicą z Obwodem Kaliningradzkim. W pobliżu, w latach 50. ub. wieku, wybudowano zespół ukrytych w lasach ogromnych ramp, które miały posłużyć w razie ataku na państwa Zachodniej Europy.

Fot. Jacek Zemła

Co kryją braniewskie lasy?

Stacja w Braniewie leży przy dawnym „Ostbahn-ie” łączącym przed wojną stolicę Rzeszy Niemieckiej z Koenigsbergiem, czyli Królewcem. Do dziś jest ważnym punktem przeładunkowym. Obecnie jednak nie przesyła się tędy transportów militarnych, ale zwyczajne towary handlowe. Przeładunki odbywają się na rozbudowanej grupie torów pomiędzy północną głowicą stacji a granicą. Zupełnie inaczej wyglądało to miejsce w roku 1955, gdy rozpoczęto budowę tajemniczych bocznic, ramp i betonowych dróg. O tym, co tu właściwie powstaje nie wiedzieli ani robotnicy, ani nawet zatrudnieni przy budowie inżynierowie. Wzdłuż „Ostbahn-u” położono dodatkowy tor o rozstawie szyn 1520 mm, który wiódł od granicy aż pod Elbląg. Towarzyszył mu także tor normalny, ale przeznaczony tylko do celów wojskowych. Obydwa tory w kilku miejscach pomiędzy Braniewem, a miasteczkiem Młynary rozgałęziały się, odchodziły od nich znikające w lesie bocznice. Na ich końcu powstawały długie na 700 m wysokie rampy.

Błyskawiczny przeładunek

Powstały cztery takie punkty o nazwach „Autostrada”, „Rucianka”, „Piórkowo” oraz „CPN”. Ta ostatnia, jak sama nazwa sugeruje, była przeznaczona do obsługi cystern z paliwami, które miały podążać za czołgami, a trzy pierwsze to klasyczne rampy do przeładunku sprzętu i wojska. Idea była następująca: w razie ataku na państwa Zachodniej Europy, z ZSRR wyruszają dziesiątki transportów wojskowych. Na platformach czołgi, transportery opancerzone, haubice, armaty. To wszystko po szerokim torze wjeżdża do Polski i kierowane jest na ukryte w lesie rampy. Tam czekają już podstawione przez PKP podobne eszelony, tyle że normalnotorowe. Przeładunek miał odbywać się błyskawicznie, przy pomocy żołnierzy polskich i radzieckich. Pomyślano również o opcji przeładunku na samochody, dlatego do ramp doprowadzono betonowe drogi dojazdowe, z których dało się wyjechać na nieczynną w tamtym czasie, ale przejezdną na pewnych odcinkach poniemiecką autostradę wiodącą do Berlina.

Z bratnią pomocą dla Czechosłowacji

Rampy i cała towarzysząca im infrastruktura kolejowa nie zostały na szczęście nigdy użyte. Przywódcy ZSRR nie zdecydowali się na inwazję na kraje zachodnie, choć kilkakrotnie było do tego całkiem blisko. Przez Braniewo przejeżdżały natomiast eszelony zmierzające do Czechosłowacji, kiedy to w 1968 r. Układ Warszawski udzielił temu krajowi „bratniej pomocy”. Transportowano wtedy czołgi i wojsko właśnie tędy, lecz ich przeładunek na normalnotorowe wagony odbył się nie po naszej, ale po radzieckiej stronie. Tam w miejscowości Mamonowo istniał bliźniaczy system ramp i urządzeń. Być może towarzysze radzieccy nie mieli do nas dostatecznie dużego zaufania, dlatego nie skorzystali z tego, co wybudowano 10 lat wcześniej...

Od końca epoki komunizmu popadają w ruinę. Tory zarosły drzewami, szyny w większości rozkradziono, a posterunki ruchu straszą pustymi oczodołami okien. Stopniowo zamiera także ruch pasażerski na stacji Braniewo. W 2005 r. została zamknięta dla ruchu jedna z najciekawszych linii kolejowych w Polsce, tzw. kolej nadzalewowa, prowadząca z Braniewa do Elbląga przez Frombork i Tolkmicko wzdłuż brzegów Zalewu Wiślanego. Druga istotna trasa – dawny Ostbahn w kierunku Bogaczewa także przeżywa trudne chwile. Kilka lat temu zniknął bezpośredni pociąg z Gdyni do Kaliningradu, zlikwidowano także połączenia lokalne pomiędzy Braniewem a Elblągiem przez Bogaczewo. Jedyne pociągi jakie obecnie odjeżdżają z Braniewa to trzy szynobusy na dobę w kierunku Olsztyna.