Cmentarzysko parowozów na pustyni

Cmentarzysko parowozów na pustyni

26 czerwca 2016 | Autor: Przemysław B. Jezierski
PODZIEL SIĘ

W dalekiej Ameryce Południowej, na południowych rubieżach Boliwii znajduje się niezwykłe, jedyne w swoim rodzaju współczesne muzeum kolejnictwa, będące jednocześnie cmentarzem.

Fot. Przemysław B. Jezierski

Cmentarzysko starych parowozów w Boliwii jest elementem surrealistycznego obrazu na bezkresnej pustyni i jednym z najbardziej atrakcyjnych miejsc turystycznych w tej części świata, będącym punktem obowiązkowym każdej wycieczki. To niezwykłe miejsce stało się żywym symbolem przemijającego czasu, przedstawia w sposób najbardziej wymowny i dobitny losy upadku kolei żelaznej. Rdzewiejące żelazne szkielety na pustyni obrazują współczesną historię kolei tej części Ameryki Południowej na przestrzeni wieków.

Na trasie turystycznej

Atrakcyjność cmentarzyska podkreśla jego wyjątkowa lokalizacja. Żelazne szkielety znajdują się 3 km od miasta Uyuni położonego na wysokości
3670 m n.p.m. Cmentarzysko leży w bezpośrednim sąsiedztwie Salar de Uyuni, największego solniska na świecie, będącego pozostałością po wyschniętym słonym jeziorze na płaskowyżu Altiplano. To właśnie z Uyuni wyruszają codziennie zorganizowane, kilkudniowe wycieczki na Salar, a samo cmentarzysko parowozów jest pierwszym punktem na trasie każdej z takich wypraw.

Transport cennych surowców

Przed stu laty Uyuni było ważnym węzłem komunikacyjnym. Pod koniec XIX wieku dzięki wsparciu brytyjskich inżynierów rozbudowano w Boliwii sieć kolejową, która wówczas była używana przede wszystkim na potrzeby przemysłu wydobywczego. Strategiczną stała się linia kolejowa z Uyuni do portu Antofagasta nad Oceanem Spokojnym. Linia służyła do transportu cennych minerałów i surowców wydobywanych z Andów, przeznaczonych na eksport.

W latach 40. XX wieku górnictwo traciło na znaczeniu, a przemysł zaczął podupadać z powodu wyczerpania minerałów. Skutkiem nieodwracalnej dekoniunktury był upadek przewozów towarowych, a tym samym zakończenie eksploatacji linii.

Nie był to jednak klasyczny „koniec” z sukcesywną rozbiórką infrastruktury i wyprzedażą lub zezłomowaniem taboru. W Boliwii po prostu wszystko zostało porzucone, zupełnie jakby z dnia na dzień kolejarze zapomnieli o lokomotywach, wagonach, torach i już nigdy nie przyszli do pracy.

Muzeum cmentarzysko

Po ponad pół wieku od „uśmiercenia” parowozów miejsce ich spoczynku jest wciąż żywą legendą i pamiątką po czasach rozkwitu kolei żelaznej.
Cmentarzysko jest miejscem dzikim, nie ma żadnego ogrodzenia, nikt tego miejsca nie pilnuje, nie pobiera opłat, turyści mają pełną swobodę zwiedzania.
Zgromadzone eksponaty są już mocno zdezelowane, oszpecone napisami pozostawionymi przez turystów, ale przede wszystkim narażone na działanie sił natury. Wśród wielu modeli lokomotyw parowych można trafić na oryginalne egzemplarze z Wielkiej Brytanii, a nawet z Belgii.

W samym mieście Uyuni z kolejowych czasów prosperity pozostało niewiele. Jest niewielki dworzec, z którego cztery razy w tygodniu odjeżdżają dalekobieżne pociągi pasażerskie „Expreso del Sur” i „Wara Wara del Sur” do Oruro i miasta Villazón na pograniczu Boliwii i Argentyny.

Przez wielkie solnisko Salar de Uyuni prowadzi jedna czynna linia kolejowa, na której prowadzony jest jedynie szczątkowy ruch pociągów towarowych.