Z rzeczywistością trudno się kłócić – wolno jednak potęsknić czasem za przeszłością. Za latami, w których stacje i dworce kolejowe nie były (jak teraz) bezdusznymi obiektami, bardziej zasługującymi na określanie terminalami aniżeli dworcami, lecz miejscami pełnymi życia. A tęskniąc tak – przyjrzeć się historii podkarpackiej stacji w Strzyżowie nad Wisłokiem.
Najważniejszym elementem tej historii jest osoba upamiętniona tablicą umieszczoną w stacyjnych murach. Głosi ona, iż „W tym budynku mieszkał i tworzył w latach 1898-1903 Wojciech Weiss, artysta malarz, który ukochał piękno ziemi strzyżowskiej. Syn kolejarza, powstańca z 1863 r., w latach 1910-1950 profesor Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie i jej trzykrotny rektor”.
Stacja okiem sławnego malarza
Wojciech Weiss przyszedł na świat w Leordzie w Bukowinie, gdzie jego ojciec, Stanisław, pracował jako urzędnik kolejowy. Kształcił się w Szkole Sztuk Pięknych w Krakowie, a także na akademiach w Paryżu, Rzymie i Florencji, dokąd wyjeżdżał jako stypendysta. Zmarł w Krakowie 7 grudnia 1950 r.
Związki Weissa ze Strzyżowem nie wzięły się z niczego. Mąż siostry (Emilii) to pierwszy naczelnik stacji Strzyżów nad Wisłokiem – Stanisław Florek. Weiss wielokrotnie odwiedzał siostrę i jej męża. Portret małżonków, namalowany przez artystę podczas jednego z pobytów, znajduje się dziś w kolekcji Muzeum Narodowego w Warszawie. W zbiorach rodzinnych przechowywany jest natomiast wizerunek Stanisława Florka zatytułowany „Odpoczynek kolejarza”. Kolejowa tematyka była zresztą Weissowi zawsze bliska – jak pisali biografowie, motyw uciekających w dal torów zajął trwałe miejsce w kanonie jego najważniejszych motywów malarskich. W dorobku artysty są też pejzaże stacji w podkrakowskim wtedy Płaszowie, a dzieło „Upał” (z 1898 r.) uchodzi za jeden z jego najbardziej czytelnych „pejzaży wewnętrznych”, wyrażających „ekspresyjną ciszę”.
Walka konkurencyjna
Stacja, która dla Wojciecha Weissa bywała domem, powstała w 1890 r. na 32. kilometrze uruchomionej 12 października tegoż roku 70-kilometrowej trasie Jasło – Rzeszów. Jej „krańcówką” nie była od początku stacja Rzeszów – lecz Rzeszów Staroniwa, wyposażona w niezbędną infrastrukturę. Dlaczego? Przez Rzeszów przebiegała prywatna Cesarsko-Królewska Uprzywilejowana Kolej Galicyjska Karola Ludwika, inwestorem linii z Jasła były koleje państwowe, Kaiserlich-Königliche Staatsbahnen, a że między przewoźnikiem państwowym a prywatnym dochodziło do sporów z walką konkurencyjną w tle, firma, do której należał szlak z Jasła, wolała zabezpieczyć się przed ewentualnymi trudnościami.
Decyzję tę można dziś postrzegać na dwa sposoby: albo jako dowód poszanowania niezależności podmiotów gospodarczych habsburskiej monarchii, albo przeciwnie – krótkowzroczności decydentów. Nie minęło bowiem dużo czasu, a kolej Karola Ludwika została upaństwowiona (1 stycznia 1892) i obie linie stały się własnością jednego gestora. Doraźnie komunikację Staroniwy z Rzeszowem rozwiązano w sposób najprostszy: poprzez zbudowanie łącznicy.
Pociąg Hitlera w Strzyżowie
Strzyżowska stacja to budynek piętrowy, czteroprzęsłowy, z wysuniętą dwuprzęsłową częścią środkową od strony torów, z parterowymi przybudówkami na skrzydłach i klasycznie galicyjskim zadaszeniem od strony torów. Wieńczy ją dach wielospadowy, kryty dachówką. Z historycznych ciekawostek z nią związanych wspomnieć można o doświadczeniach z czasów kataklizmów militarnych: w początkowej fazie Wielkiej Wojny całą linią, biegnącą przez Strzyżów, administrowali Rosjanie (na zlecenie Lwowskich Dróg Żelaznych przekuto wtedy tory do rozmiaru 1524 mm), a kiedy w 1915 r. wycofywali się pod naporem wojsk austro-węgierskich i niemieckich na wschód, zdemolowali szlak (wysadzano mosty i wiadukty, niszczono wieże wodne, podpalano budynki stacyjne, demontowano urządzenia do sterowania ruchem); na szczęście stacja w Strzyżowie nie doznała większych zniszczeń.
Z kolei w okresie II wojny trasą zarządzał Ostbahn z dyrekcją w Krakowie. Na przełomie 1940/1941 poprowadzono jej sumptem bocznicę do 420-metrowej długości schronu, wykutego w masywie Góry Żarnowieckiej – stacjonować tam miał, w razie potrzeby, specjalny pociąg wodza Rzeszy. Strzyżów gościł go 27 sierpnia 1941 r.: pociąg Hitlera został wtedy odstawiony do tunelu, on sam zaś kolumną samochodową wyjechał do Stępiny, gdzie czekał na niego przywódca Włoch Benito Mussolini. Pod koniec wojny Niemcy magazynowali w tunelu pod Górą Żarnowiecką specjalistyczne maszyny, zrabowane z rzeszowskich fabryk. Kompletne ciągi technologiczne ulokowano na platformach kolejowych – a gdy nadchodził front, wywieziono je na zachód.