Jajecznica z Warsa, a może ze Starbucksa? A gdyby Warsa przejął konkurent?

Jajecznica z Warsa, a może ze Starbucksa? A gdyby Warsa przejął konkurent?

30 sierpnia 2019 | Autor: Marcin Zieliński | Źródło: Kurier Kolejowy
PODZIEL SIĘ

Żyjemy w czasach postępującej globalizacji. Dlatego pozwalamy sobie na analizę scenariuszy dotyczącą usług cateringowych w pociągach. Załóżmy, że PKP Intercity sprzeda akcje Warsa, jednak nie mamy informacji, ze są prowadzone jakiekolwiek rozmowy na ten temat. Scenariusz, który Państwu pokazujemy jako pewien teoretyczny model ekonomiczny. WARS jest marka konsumpcyjną[1] należącą do grupy marek definiowanych jako HORECA, dlatego podlega trendom charakterystycznym dla  nie zaś trendom związanym z koleją.

 

 

Fot. Kurier Kolejowy / Marcin Zieliński

Załóżmy, że kupującym spółkę i przejmującym lokale i franczyzobiorców jest globalna sieć gastronomiczna, która nie jest zainteresowana kontynuacją tradycji, menu i zwyczajów, które możemy zaobserwować w Warsie. A skupiająca się na rynku – czyli pasażerach i braku możliwości zamówienia przez nich jedzenia i napojów poza restauracją w pociągu, zjawisko to nazywa się „captive pricing” i oznacza, że ceny byłyby na najwyższym akceptowalnym statystycznie poziomie, dlatego że nie ma konkurencji. Jest to zjawisko obserwowane na lotniskach, po przejściu za bramkę. Bylibyście gotowi na jajecznicę za 30 złotych a kawę za 20? Takie mogły by być ceny. Drożej niż w sieciowych restauracjach w centrum Warszawy. Winna jest niska elastyczność popytu - procentowa zmiana popytu jest mniejsza niż procentowa zmiana ceny.

Dokonajmy analizy ekonomicznej restauracji w pociągu:

  • Restauracja taka powinna być droga – korzysta z niej niewielu klientów, czyli popyt jest ograniczony, niewielki popyt, niewielka podaż – wysokie ceny.
  • Nowy właściciel postawiłby na model biznesowy zbliżony do sieciowej kawiarni – aby zminimalizować koszty pracy ludzkiej i wydawać gotowe, paczkowane przekąski, ewentualnie kawałki ciasta do kawy
  • Właściciel lub franczyzobiorca byłby zmuszony ponosić wysokie koszty wynajmu wagonu restauracyjnego, dlatego maksymalizowałby liczbę stolików, zapewne kosztem kuchni
  • Podstawowym elementem oferty byłaby dobra kawa – na kawie jest ogromna marża ze względu na bardzo niski koszt wytworzenia, tzw. Food cost, przebicie może być nawet 1 do 100, koszt kawy dla klienta może być nawet 100 razy większy niż koszt ziaren użytych do jej zaparzenia.
  • Nie wiemy w jakich pociągach jeździłby wagon restauracyjny, ale spodziewamy się, że nie we wszystkich. Na pewno byłyby to EIP i EIC, pociągi międzynarodowe klasyfikowane jako IC, nie wiemy.

Dlatego cieszymy się, że Wars jest taki jaki jest. Serwuje jajecznicę i żurek, a kawa też jest bardzo dobra. Jest też wysoki standard obsługi, nie trzeba długo czekać a i można zapłacić kartą. Na co jednak zwracamy uwagę – menu w warsie też będzie się zmieniać, być może zmianom ulegną ceny. A i marka WARS będzie ewoluować od wagonu restauracyjnego do marki firmującej również restauracje (już kilka restauracji w biurowcach jest, w tym w budynku, w którym siedzibę mają spółki grupy PKP w Warszawie) i kawiarnie stacjonarne, no niby w czym WARS jest gorszy od Starbucksa.

[1] HORECA – hotele, restauracje, catering