Szlak przez tory? Wykluczone!

Szlak przez tory? Wykluczone!

25 lipca 2012 | Autor:
PODZIEL SIĘ

Kolej nie godzi się na to, aby projektowany szlak turystyczny przekraczał tor kolejowy tranzytowej linii nr 333 Głuchołazy-Krnov. Szlak trzeba będzie więc na odcinku kilku kilometrów wytyczyć asfaltową szosą, wzdłuż której nie ma chodnika.

Fot. Tomasz Rzeczycki

Andrzej Dereń, działacz oddziału Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego w Prudniku, był w 2010 r. pomysłodawcą nowego szlaku turystycznego spod schroniska turystycznego w Wieszczynie na Przełęcz Srebrną (508 m n.p.m.). Szlak ma umożliwiać turystom dojście na Biskupią Kopę, najwyższy szczyt województwa opolskiego. Jego trasa pierwotnie miała prowadzić od Wieszczyny wzdłuż granicy polsko-czeskiej na zachód.

Prudnicki oddział PTTK postarał się o zgody z poszczególnych instytucji. W trakcie nieoficjalnego rozeznania okazało się jednak, że przeszkodą nie do przejścia może być uzyskanie zgody PKP PLK na przekroczenie linii nr 333 Głuchołazy-Krnov przy granicy państwa. Trasą tą kursuje w ciągu doby 6 par czeskich składów pasażerskich.

Po asfalcie bezpieczniej?

Prudniccy działacze PTTK musieli zmodyfikować przebieg szlaku tak, aby przekraczał tor kolejowy na przejeździe. W nowym wariancie szlak będzie prowadzić od Wieszczyny wzdłuż asfaltowej drogi Prudnik - Pokrzywna.

- Przekroczenie linii kolejowych powinno się odbywać w miejscach do tego celu przeznaczonych - stwierdza Mirosław Siemieniec, rzecznik prasowy PKP PLK. - Zasada obowiązuje wszystkich użytkowników drogi, w tym również turystów. Wyznaczanie szlaków turystycznych nie może być w konflikcie z bezpieczeństwem ruchu kolejowego, tym samym wskazanie szlaku turystycznego „przez tory” w miejscu do tego nieprzeznaczonym byłoby tworzeniem zagrożenia dla życia i zdrowia osób korzystających ze szlaku oraz tworzeniem zagrożenia w ruchu kolejowym.

Nasuwa się tylko wątpliwość: czy szlak turystyczny prowadzący 2 km asfaltową drogą będzie na pewno bezpieczniejszy? Czy też bezpieczniej by było, gdyby poprowadzono go lasem, tworząc jedno przejście przez tor kolejowy na linii, gdzie pociąg spotkać można 12 razy na dobę?

Instytucje decydują

- W morzu otaczającego nas coraz powszechniejszego braku zdrowego rozsądku nie dziwi, że kolejarze nie chcą się zgodzić - komentuje Wiesław A. Wójcik z Centralnego Ośrodka Turystyki Górskiej PTTK w Krakowie. - Zapewne ubezpieczają się na przyszłość, gdyby - nie daj Boże! -  miało dojść do wypadku na torach, po którym ofiara lub jej krewni wystąpiliby przeciwko kolei na drogę sądową o odszkodowania. Dokąd w naszym kraju będzie obowiązywało prawo odbierające człowiekowi możność decydowania o sobie i przerzucało tę odpowiedzialność na instytucje, dotąd podobne, irracjonalne w gruncie rzeczy zachowania będą miały miejsce.