Linia setki nie doczekała

Linia setki nie doczekała

09 sierpnia 2014 | Autor:
PODZIEL SIĘ

Trasa kolejowa Czerwonka – Ełk mogłaby wieść prym w rankingach atrakcyjności dla turystów. Niestety, w 2009 r. pociągi pasażerskie na tej trasie przestały jeździć, pozostawiając bez komunikacji szynowej perłę Mazur, jaką są Mikołajki.

Fot. Jacek Zemła

Linia nr 223 – kultowa dla miłośników kolei – od zawsze mnie fascynowała. Jeśli ktoś lubi podziwiać z okien wagonu krajobrazy zmieniające się jak w kalejdoskopie, to właśnie tu mógł to robić do woli. Nasyp, wykop, jezioro, most, ceglana stacyjka – tak mniej więcej wyglądała jazda z Czerwonki do Ełku. Wyjątkami były nieliczne budynki z czasów PRL, jak np. dworzec w Mrągowie oraz równie nieliczne przebudowane lub częściowo rozebrane dworczyki w małych wioskach.

Generalnie jednak była to trasa, gdzie można było zapełnić całą kartę pamięci w swoim aparacie i wciąż mieć co fotografować.

Odcięta od sieci

Najciekawszą stacją na tej linii są Mikołajki. Dworzec zbudowano w 1911 r. z czerwonej cegiełki w charakterystycznym, mazurskim stylu. Wielobryłowy, ale każdy z jego elementów doskonale współgra z pozostałymi. Na dole obszerna poczekalnia, góra to z kolei mieszkania dla zawiadowcy i pracowników stacyjnych. Całość bardzo atrakcyjna dla oka, tym bardziej że sąsiaduje z rozbuchaną mazurską przyrodą. Z peronów słychać rechot żab, bo tuż za torami rozciąga się jeziorko. Aż żal, że stacja ta jest martwa. To po prostu skandal, by takie miejsce, gdzie w sezonie przyjeżdża kilkaset tysięcy turystów, było odcięte od kolejowej sieci, tym bardziej że ta sieć tam od ponad stu lat istnieje!

Urządzenia jak za Niemca

Linia Czerowonka – Ełk budowana była etapami. Jako pierwszy zbudowano odcinek Czerwonka – Biskupiec – Mrągowo (1898 r.), następnie Mrągowo – Mikołajki – Orzysz (1911 r.) i wreszcie, już w warunkach wojennych, jako linia militarna powstał ostatni fragment Orzysz – Ełk (1915 r.). Dla tej lokalnej trasy nie przewidywano dużych prędkości, toteż profilem przypomina raczej koleje górskie. Olbrzymia liczba ostrych łuków na międzyjeziornych przesmykach, wysokie nasypy i głębokie wykopy, niezliczona liczba mostów i wiaduktów – to wszystko dodaje trasie uroku, ale i utrudnia ruch oraz podnosi koszty utrzymania. Być może właśnie dlatego linia ta zawsze traktowana była po macoszemu. Nieremontowane tory i urządzenia pamiętające Niemca sprawiały, że pod koniec eksploatacji na wielu odcinkach dopuszczalną prędkością było 20 km/h. Nie ma się zatem co dziwić, że w końcu pasażerowie uciekli, a przewoźnicy zamiast wozić powietrze wykreślili swe pociągi z rozkładu.

Obecnie linia jest nadal przejezdna, w części zresztą ma nadal znaczenie militarne. Jej stan techniczny jednak nie poprawił się i póki co nie ma szans na uruchomienie tam sensownych połączeń.

Niewykluczone jednak, że w przyszłości samorządy dojdą do wniosku, że odcięcie od świata Mikołajek, Orzysza, Mrągowa czy Biskupca nie jest dobrym rozwiązaniem i coś wymyślą.

Najdłuższy mazurski most

Warto jeszcze, będąc w Mikołajkach, zahaczyć o most nad przesmykiem między jeziorami Mikołajskim i Tałty. Ma 165 metrów długości, trzy stalowe przęsła i jest mazurskim rekordzistą, jeśli chodzi o wielkość.

Był dwa razy wysadzany – po raz pierwszy zaraz po wybudowaniu, w 1914 r., a po raz drugi klasycznie – w roku 1945 przez uciekających stąd przez Armią Czerwoną Niemców. Odbudowany został dopiero w latach 50. ubiegłego wieku. Przez pewien czas mostu nie było, a pasażerowie przechodzili z jednego przyczółka na drugi piechotą, przeprawą drogową. Po moście można obecnie bezpiecznie spacerować – tor wyłożony jest blachą, w dobrym stanie są też deski po bokach szyn, pociągu tu raczej nie spotkamy. Ale wejście jest nielegalne, o czym uprzedzam. Ponieważ jednak widoki są niezapomniane, a szansa na mandat od SOK ponoć mniejsza niż trafienia szóstki w Lotto, to i niektórzy po moście się przechadzają…