Kiejkuty na kolejowej trasie

Kiejkuty na kolejowej trasie

07 czerwca 2015 | Autor:
PODZIEL SIĘ

O mazurskich Kiejkutach, w których mieści się tajny ośrodek wywiadu, słyszał chyba każdy. To jeden z nielicznych przypadków, gdy szkoła szpiegów jest znana lepiej niż turystyczne kurorty nad jeziorami. Nie wszyscy jednak wiedzą, że do Kiejkut prowadziła jeszcze do niedawna linia kolejowa.

Fot. Jacek Zemła

Linię rozebrano kilka tygodni temu pod osłoną mglistych dni. Czyżby próbowano w ten sposób ukryć mroczne tajemnice Kiejkut?

Komu zbudowano tę kolej
Szlak żelazny Szczytno – Biskupiec powstał w 1908 r., a więc jak na kolejowe standardy całkiem niedawno. Była to linia uzupełniająca istniejącą już w tym rejonie siatkę połączeń. Nie można wykluczyć, że jej budowa była podyktowana względami militarnymi, gdyż był to okres gęstniejącej atmosfery politycznej przed wybuchem I wojny światowej, a tymczasem przesłanek gospodarczych do budowy tego połączenia trudno się dopatrzyć. Linia przebiegała bardzo słabo zaludnionymi terenami, co z góry przesądziło o słabiutkiej frekwencji w pociągach. Mało wożono tędy także towarów. Jedynie pod względem krajobrazowym udała się jej projektantom i budowniczym. Morenowe wzgórza poprzetykane rynnowymi jeziorami – to naprawdę malownicza okolica. Ale przecież nie dla widoków z okna pociągu zbudowano te tory. Czemu więc miały służyć?

CIA i dolary w pudełkach
Jedną z najciekawszych stacji na tej trasie są Nowe Kiejkuty, oddalone o około 2 km od Starych Kiejkut – miejscowości znanej ze słynnej szkoły szpiegów i tajnych więzień CIA. To tu w 2002 r. trafili podejrzewani o udział w zamachu na World Trade Center w Nowym Jorku talibowie. Tu ich podtapiano i torturowano, o czym zrobiło się głośno po kilku latach. Talibowie z pewnością nie byli jednak wożeni pociągiem, gdyż ostatni skład pasażerski pokonał szlak Szczytno – Biskupiec w czerwcu 1992 r. Oczywiście specjalnie dla nich mógł być uruchomiony pociąg nadzwyczajny, ale i to wydaje się mało prawdopodobne, bo dokładnie w 2002 r. PKP podjęły decyzję o całkowitym zamknięciu dla ruchu tej linii. Choć bez wątpienia można sobie wyobrazić, że i to nieprzypadkowa zbieżność dat. Dokładnie wtedy Amerykanie przywieźli do Polski 15 mln dolarów w pudełkach po butach, którymi zapłacili za „wynajem” ośrodka w Kiejkutach. Mogli zapłacić także za „prywatną” linię kolejową, po której żaden inny pociąg nie miał prawa przejechać...

Podróż w obłokach pary
To oczywiście tylko domysły i dywagacje, fakty wydają się mniej fantastyczne. Piękny biegnący krętą trasą przez lasy i jeziora szlak kolejowy od dawna wymagał remontu. Pasażerów ubywało w miarę wydłużania się czasu przejazdu, aż wreszcie pozostała jedna para pociągów. Jeździli nią głównie uczniowie do szczytnieńskich szkół. Ja także wybrałem się na początku lat 90. na pożegnalną przejażdżkę, ale... niewiele z niej pamiętam. To była sroga zima, jedyny wagon w składzie ogrzewany był parą, która ulatniając się w mroźne powietrze, tak skutecznie utrudniała jakąkolwiek widoczność, że nie wiem nawet, którędy jechałem... W 1992 r. przyszedł kres pociągów z jednym wagonem. W czerwcu, gdy tylko w szkołach zadzwonił ostatni dzwonek, połączenie skasowano. Pozostały jednak urocze pruskie stacyjki z cegły, które w większości przetrwały do dzisiaj w doskonałym stanie dzięki mieszkającym w nich kolejarskim rodzinom.

Czas na dwa kółka
Kolejnym etapem w dziejach kolei do Kiejkut był przełom lat 2014-2015, kiedy to rozpoczęła się rozbiórka toru. Robiono to w zimie, ale że ta była wyjątkowo łagodna, prace posuwały się bardzo szybko. Już w lutym większość szyn i podkładów była zdemontowana, pozostały jedynie odcinki w przejazdach kolejowych. Jednak to nie jest koniec tej historii. Samorządowcy z powiatu i gminy Biskupiec porozumieli się i wspólnymi siłami zamierzają wybudować w śladzie dawnej linii kolejowej ścieżkę rowerową. Ma ona sens, gdyż przebiegać będzie przez bardzo atrakcyjne krajobrazowo tereny, a w dodatku na jej urządzenie można otrzymać unijne wsparcie. Trasa dla cyklistów ma liczyć około 30 km, zaprojektowano przy niej miejsca postojowe i odpoczynkowe oraz tablice informacyjne opisujące trasę i położenie na szlaku. Oby ten zamiar się powiódł, bo trasa ta naprawdę nie zasługuje na zarośnięcie krzakami. Podobną ścieżkę urządzono na dawnej linii Złocieniec – Połczyn-Zdrój i cieszy się ona ogromnym powodzeniem wśród miłośników rowerów. Tak samo jak szlaki utworzone na nasypach byłej kolejki wąskotorowej w okolicach Kołobrzegu. Do tej pory brakowało tego rodzaju atrakcji w rejonie południowych Mazur.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykuł Pociągiem retro przez pustynię Pociągiem retro przez pustynię
Następny artykuł Intercity musi poprawić system e-sprzedaży Intercity musi poprawić system e-sprzedaży