Maersk mówi "jeszcze nie teraz" o powrocie do trasy przez Morze Czerwone

Maersk mówi "jeszcze nie teraz" o powrocie do trasy przez Morze Czerwone

24 marca 2024 | Źródło: Ships & Ports / Kurier Kolejowy
PODZIEL SIĘ

Trzy miesiące po rozpoczęciu przekierowywania wszystkich swoich statków z przejścia przez Morze Czerwone, Maersk poinformował klientów, że w jego ocenie jest zbyt wcześnie, aby wznowić normalne trasy. W swojej ocenie, trasa wokół Afryki zapewnia najlepszą stabilność łańcucha dostaw, twierdząc, że zmiana jest złożona i chcieli mieć pewność, że będzie ona trwała w dłuższej perspektywie i pozwoli uniknąć dalszych zakłóceń.

 

Fot. Maersk

 

Maersk jest świadomy, że operacja Aspides nabrała kształtu i z zadowoleniem przyjmują ją jako pozytywną zmianę wraz z wysiłkami prowadzonymi przez USA. Maersk pisze, że prowadzi również "ciągły dialog" i monitoruje rozwój sytuacji w regionie.

"Niestety, zarówno nasza wewnętrzna analiza, jak i informacje, które otrzymaliśmy ze źródeł zewnętrznych, nadal wskazują, że poziom ryzyka w regionie pozostaje podwyższony" - napisano w najnowszym ostrzeżeniu dla klientów.

Statki Maersk były celem ataków Houthi przy dwóch różnych okazjach w grudniu, co skłoniło przewoźnika najpierw do zawieszenia, następnie wznowienia, a następnie ponownego zawieszenia tranzytu przez region wokół cieśniny Bab el-Mandeb. W dniu 14 grudnia na statku Maersk Gibraltar doszło do incydentu, który doprowadził do pierwszej przerwy. Po uzyskaniu zapewnień o bezpieczeństwie po rozpoczęciu działań pod przywództwem USA, pod koniec grudnia Maersk poinformował, że aktualizuje plany rejsów dla poszczególnych statków, dzięki czemu pierwsze statki ponownie przepłyną przez Morze Czerwone.

Dzień po poinformowaniu klientów o wznowieniu niektórych tranzytów, Maersk Hangzhou 30 grudnia został uderzony przez nieznany obiekt. Statek przepłynął przez cieśninę Bab al-Mandab, płynąc z Singapuru do Port Suez w Egipcie. Chociaż nic nie wskazywało na pożar na pokładzie, Maersk powiedział, że w trosce o bezpieczeństwo załogi ponownie przekierowuje wszystkie rejsy.

"W Maersk zdajemy sobie sprawę, że niektóre inne linie żeglugowe kontynuowały żeglugę przez Morze Czerwone pomimo zagrożeń bezpieczeństwa lub ogłosiły plany wznowienia żeglugi" - czytamy w ostrzeżeniu z 22 marca. "Szanujemy prawo każdego przewoźnika do podejmowania takich decyzji indywidualnie. Jednocześnie podtrzymujemy naszą własną ocenę, że obecna sytuacja nie pozwala nam na podjęcie podobnej decyzji i dlatego nadal uważamy, że żegluga przez Przylądek Dobrej Nadziei i wokół Afryki jest obecnie najrozsądniejszym rozwiązaniem i tym, które obecnie zapewnia najlepszą stabilność łańcucha dostaw".

Aspides poinformował w tym tygodniu, że działa od miesiąca i eskortował już 35 statków handlowych. Poinformowano, że działania obronne doprowadziły do zestrzelenia ośmiu UAV i odparcia trzech innych ataków UAV. Od tego czasu Francuzi zestrzelili kolejny UAV celujący w chroniony przez nich statek, niemiecki okręt wojenny Hessen zniszczył USV podczas eskortowania statku, przechwycił i zniszczył 3 pociski balistyczne, a wczoraj Francuzi poinformowali, że przechwycili i zniszczyli trzy kolejne pociski balistyczne.

Spośród głównych przewoźników tylko CMA CGM oświadczył, że jest gotowy do wznowienia tranzytu. Pod koniec lutego, po zawieszeniu tranzytów, poinformowali klientów, że "ponownie ocenili sytuację w południowej części Morza Czerwonego". Stwierdzono, że sytuacja jest oceniana indywidualnie dla każdego statku.

Wcześniej Rodolphe Saadé, prezes i dyrektor generalny CMA CGM Group, powiedział Financial Times, że dokonywali tranzytów przez Morze Czerwone, kiedy mogli być eskortowani. Powiedział, że zakłócenia spowodowały spustoszenie w ich harmonogramie, a nawet gdy odbywali podróże, często musieli czekać na eskortę. 

MSC poinformowało, że również unika tranzytu. Mimo to jeden z jego statków zmierzających do Dżibuti został zaatakowany 4 marca przez niewielki pożar w kontenerach. Indyjska marynarka wojenna pomogła w gaszeniu pożaru, a statek MSC był w stanie kontynuować podróż.

Większość tranzytów jest wykonywana przez mniejszych operatorów. BIMCO poinformowało w tym tygodniu, że ruch w regionie spadł o 50 procent w styczniu i lutym. W pierwszych trzech tygodniach marca obliczono, że tonaż brutto przepływający przez Kanał Sueski spadł o 61 procent rok do roku.