Niemcy: 10 grudnia na Dworcu Głównym w Bonn została odpalona bomba w torbie pozostawionej na peronie. Na szczęście nie wybuchła. O zamach podejrzewa się salafistów - islamskich ekstremistów.
Niemieckie media informują, że bomba złożona z metalowej rury wypełnionej substancją wybuchową, czterech butli z gazem, budzika i gwoździ nie wybuchła. Według nieoficjalnych informacji, do eksplozji nie doszło, ponieważ baterie w zapalniku były wyczerpane.
Niemiecka policja aresztowała dwóch pierwszych podejrzanych: jednego z Langenfeld (w pobliżu Kolonii), który utrzymywał kontakt z Al-Kaidą; drugiego - islamistę z Bonn. Langenfeld i Bonn to miasta, w których funkcjonują skupiska salafistów – fundamentalistów islamskich.
Według niemieckich mediów, zwolennicy salafizmu chcieli dokonać zemsty za to, że część ich działaczy aresztowano w maju tego roku po napadzie i ranieniu policjantów.
Eksperci cytowani w mediach twierdzą, że gdyby doszło do eksplozji na stacji kolejowej w Bonn, siła wybuchu równa byłaby eksplozji dokonanej podczas zamachów na pociągi w Madrycie.