Miasto oplecione pajęczyną torów

Miasto oplecione pajęczyną torów

28 czerwca 2015 | Autor:
PODZIEL SIĘ

Kolej związana jest z dolnośląską Świdnicą od ponad 170 lat. Początki tego mariażu sięgają roku 1844, kiedy to do miasta dotarła linia z Jaworzyny Śląskiej.

Fot. Jacek Zemła

To jedna z najstarszych dróg żelaznych na ziemiach polskich, wybudowana ledwie rok po tym, jak uruchomiono pierwsze w tych stronach połączenie Wrocław – Świebodzice.

Wędrujący dworzec

Początkowo tor kończył się ślepo niecały kilometr na północ od Rynku. Wybudowano tam pierwszy w mieście dworzec, który jednak niedługo pełnił swoją rolę. 11 lat później, w związku z decyzją o przedłużeniu linii w kierunku Dzierżoniowa i Ząbkowic Śląskich, świdnicki dworzec został przeniesiony w inne miejsce i ulokowany po zachodniej stronie miasta, znacznie bliżej ratusza. Pierwszy pociąg wjechał tam 20 lipca 1855 r. Od tego czasu minęło 160 lat, a dworzec ten wciąż istnieje i ma się całkiem dobrze, a nawet kwitnąco.

Odwiedziłem to miejsce w połowie maja i muszę stwierdzić, że tak urokliwej stacyjki dawno nie udało mi się spotkać. Świdnicki dworzec półtora roku temu przeszedł gruntowny remont, po którym ma się doskonale. Budynek przypominający stare zamczysko mógłby stanąć w szranki z niejednym nobliwym zabytkiem. Wnętrze także olśniewa – sztukaterie, łukowe sklepienia, drewniane wykończenia, a przede wszystkim idealna czystość i porządek – to wszystko wyróżnia Świdnicę na tle innych polskich stacji, choć oczywiście takich pozytywnych przykładów jest coraz więcej.

Gwiaździste tory

Historia kolei w Świdnicy jest jednak znacznie bogatsza. W 1898 r. dotarła tu druga linia kolejowa, biegnąca wprost z Wrocławia. Poprowadzono ją przez Kobierzyce i Sobótkę, a do miasta zbliżyła się okrążając je od południa. Mimo że linia ta wiodła bezpośrednio do stolicy Dolnego Śląska ruch nie był na niej nigdy przesadnie wielki, a świdniczanie przez lata woleli podróżować do Wrocławia z przesiadką w Jaworzynie Śląskiej, gdyż to drugie połączenie było szybsze.

W 1904 r. powstała trzecia linia wychodząca ze Świdnicy w kierunku południowo-zachodnim. Jej celem była Jedlina Zdrój, ówczesny kurort i letnisko. Tor wyprowadzono ze stacji Świdnica Przedmieście, gdzie odgałęział się od już istniejącej trasy z Wrocławia. Powstał trójkąt, po którym pociągi mogły jeździć we wszystkich kierunkach omijając dworzec główny, co nie zawsze było dobrym rozwiązaniem dla pasażerów...

Posterunki na rogatkach

Na skutek budowy tych nowych linii miasto zostało dosłownie oplecione pajęczyną torów, a na jego peryferiach powstały dwa niewielkie dworce – Przedmieście i Kraszowice. Obydwa były w zasadzie posterunkami odgałęźnymi, podróżni korzystali z nich sporadycznie. Ciekawe jest szczególnie dzieje tego ostatniego, czyli Kraszowic. Pierwotnie nazywał się on Jakubowice i był tylko przystankiem na trasie Świdnica – Ząbkowice Śląskie. W związku z budową linii do Jedliny w 1904 r. przystanek przesunięto w inne miejsce, podnosząc go jednocześnie do rangi stacji. Około 1908 r. zmieniono nazwę na Kraszowice. Zmiana nazwy miała miejsce jeszcze raz – w 1955 r., po włączeniu Kraszowic do Świdnicy. Wtedy utworzona została stacja Świdnica Kraszowice. Niestety do dziś niewiele po niej zostało.

Po wyłączeniu z eksploatacji linii do Jedliny Zdrój stacja popadła w ruinę, nastawnie zostały zburzone, a budynek zamieniono na mieszkania. Stację wykreślono kilka lat temu z ewidencji, nie zatrzymują się tu obecnie żadne pociągi, choć przejeżdżają szynobusy Kolei Dolnośląskich w kierunku Kamieńca Ząbkowickiego. Nieco lepiej pod względem wizualnym ma się stacja Świdnica Przedmieście, choć tu z kolei pociągu się nie uświadczy. Świdniczanie jednak peryferyjnych stacyjek nie żałują, bo raz że mało kto o nich dziś pamięta, a dwa mają naprawdę piękny dworzec główny, w samym środku swojego urokliwego miasta.