Przewoźnicy alarmują: badania lekarskie wykluczą maszynistów z zawodu

Przewoźnicy alarmują: badania lekarskie wykluczą maszynistów z zawodu

22 lutego 2018 | Autor: Łukasz Kuś
PODZIEL SIĘ

Już w 2018 roku przewoźnicy staną przed dramatycznym problemem braku maszynistów. Sytuację pogarsza obowiązek przejścia wstępnych badań lekarskich przez maszynistów, którzy już wykonują zawód.

Fot. Marek Mosiński

Od kilku lat branża zmaga się z coraz większym problemem braków kadrowych wśród osób wykonujących zawody kolejowe w tym maszynisty. Obecnie ponad 40% osób wykonujących tę profesję ma ponad 50 lat i zaczyna przechodzić na emeryturę. Brakuje młodych kadr, gdyż kilkanaście lat temu de facto zrezygnowano z szkolnictwa zawodowego. Sytuacja kadrowa przewoźników może stać się dramatyczna już w bieżącym roku. Wszystko przez rozporządzenie, które nakazuje wymianę dokumentów uprawniających do kierowania pojazdem kolejowym maszynistów wykonujących zawód. W związku z tym muszą oni bowiem przejść wstępne badania lekarskie. Tymczasem zawarte w rozporządzeniu normy dla nowych maszynistów są bardziej rygorystyczne niż dla pilotów.

– Szczyt problemu braku maszynistów nadejdzie już w tym roku, bo przeoczono w rozporządzeniu fakt, że do badań na świadectwo będą przystępować maszyniści już pracujący, którzy mają często powyżej 50 lat. Można spodziewać się, że maszyniści będą tracić uprawnienia, bo nie przejdą badań lekarskich. Większość przewoźników wstrzymuje się z wydawaniem świadectw i wydłuża okres przejścia badań lekarskich – powiedział podczas Debaty z Kurierem Piotr Macioszek, wiceprezes Izby Gospodarczej Transportu Lądowego.

Zapotrzebowanie na maszynistów wzrośnie już wkrótce, gdyż z powodu prac na sieci kolejowej spada prędkość handlowa pociągów. Na szczęście jest sporo kandydatów do tej pracy.

– Atrakcyjność zawodu maszynisty jest duża bo zgłasza się do nas spora liczba kandydatów którzy zrobili licencję na własny koszt. Problemem jest świadectwo maszynisty bo rozporządzenie nie daje możliwości skrócenia tego czasu. 1000 godzin szkolenia praktycznego to przesada. Programy szkoleniowe powinny być tworzone przez przewoźników na swoje potrzeby. Specyfika przewoźników jest różna. Długość szkolenia na świadectwo zniechęca wielu kandydatów. Szkolenie maszynistów w Kolejach Niemieckich trwa 10 miesięcy a w Czechach pół roku – dodał Macioszek.

Rozporządzenie regulujące kwestię szkolenia na świadectwo maszynisto wprowadzono po to, by nie powtórzyły się sytuacje sprzed kilku lat, kiedy pracę zaczynały osoby bez odpowiedniego przygotowania.

– Nie może dochodzić do takich patologii, jak sytuacja, kiedy maszynistów szkolono w trybie ekspresowym, kiedy szkolenie na świadectwo trwało 3 miesiące. Zmieniono tę sytuację i unormowano szkolenia ale wydaje mi się, że przesadzono w drugą stroną – powiedział Ignacy Góra, prezes Urzędu Transportu Kolejowego.

Z opinią nie wszyscy się zgadzają. Zdaniem związków zawodowych długi czas szkolenia sprawia, że osoba która otrzymuje świadectwo jest przygotowana do pracy.  

– Maszynista, który nie ma doświadczenia bywa kierowany do prowadzenia najszybszych pociągów. Dlatego proces szkolenia jest tak długi, gdyż nie ma wymaganej ścieżki zawodowej. Jeździmy coraz szybciej. Maszynista w ciągu chwili dokonuje wiele czynności i analiz. Niestety nadal funkcjonujemy na zasadzie nieomylności człowieka. Urządzenia nie zabezpieczają przez nieświadomymi błędami maszynisty. Trzeba tak zmienić szkolenie, by po 18 miesiącach nowy maszynista mógł prowadzić pociągi – powiedział Sławomir Centkowski, wiceprezydent Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych w Polsce.

Szkolenie maszynisty jest bardzo kosztowne i nie zawsze opłacalne dla przewoźników. Jeśli nie zmieni się ta sytuacja, to ekonomiczne konsekwencje tych zaniechań będą poważne.

– Z punktu widzenia pracodawcy w przypadku szkolenia na świadectwo koszty samego przeszkolenia nie są tak duże jak koszt zatrudnienia kandydata na maszynistę, o którym nie wiemy nawet czy zdobędzie zawód. Nawet minimalne wynagrodzenie jest dużym obciążeniem dla spółki. Koszt szkoleń dla grupy 10 osób wynosi 1 mln zł. Nikomu nie opłaca się szkolić. Mamy grę o sumie ujemnej, gdzie przewoźnicy „wyciągają” sobie personel. Lepiej jest kogoś odkupić i zapłacić lojalkę. Jeśli jednak wszyscy będą tak robić to personelu zabraknie – powiedział Wojciech Dinges, prezes Kolei Śląskich.