Z powodu coraz trudniejszej sytuacji Przewozów Regionalnych władze województwa małopolskiego coraz głośniej mówią o potrzebie utworzenia własnej spółki kolejowej - donosi „Dziennik Polski”.
- Jesteśmy ostatnim z dużych województw, które nie ma jeszcze własnego przewoźnika. Musimy go mieć, bo nie wiadomo, jaka przyszłość czeka Przewozy Regionalne – mówi wicemarszałek małopolski Roman Ciepiela.
Pomysł nie jest nowy. Informacje o tworzeniu Kolei Małopolskich pojawiły się wiele miesięcy temu. Jednak plany te odłożono na półkę. Stało się tak po protestach związkowców z Przewozów Regionalnych, ale głównie po fatalnym starcie podobnej kolei na Śląsku.
Teraz sprawa wraca, ponieważ PR znajdują się w katastrofalnej sytuacji – zalegają ze spłatą 384 mln zł zaległych należności PKP Polskim Liniom Kolejowym za udostępnianie infrastruktury. W tym roku na konto PLK ma wpłynąć ponad 80 mln zł. Zabezpieczeniem majątkowym ugody jest 350 elektrycznych zespołów trakcyjnych i lokomotyw będących własnością PR, a także wybrane nieruchomości, w tym np. warszawska siedziba spółki. Nie wywiązywanie się przewoźnika z ustaleń umowy daje prawo PLK do zajęcia wymienionego majątku.
- W normalnej sytuacji oznaczałoby to upadłość, ale Przewozy Regionalne - jako spółka celu publicznego - upaść nie może. Nie wiemy jednak, co się może stać. Inne województwa zaczynają same obsługiwać kolejowy ruch pasażerski, nie możemy dłużej czekać - tłumaczy Ciepiela.
W najbliższym czasie Zarząd Województwa przedstawi projekt uchwały o powołaniu spółki Koleje Małopolskie. Jak zapewnia wicemarszałek Koleje Małopolskie wyjadą na tory dopiero wtedy, gdy zakończą się wszystkie remonty linii kolejowych w regionie, a w Krakowie i okolicach zacznie funkcjonować Szybka Kolej Aglomeracyjna.