Pasażerów oczekujących na pociąg na kostrzyńskim dworcu czeka kolejna zima pod chmurką. Remont zabytkowego dworca miał się zakończyć jesienią ubiegłego roku, ale wykonawca nie dotrzymał terminu. Nowy termin oddania dworcu do użytku też jest niepewny - informuje Telewizja Polska.
Dworzec w Kostrzynie przestał być wizytówką miasta już kilka lat temu. Jego długo oczekiwany remont PKP S.A. rozpoczęły w 2011 r. Radość mieszkańców z tego faktu przesłaniała wszelkie niewygody. Prac nie przerwano nawet na czas trwania zeszłorocznego Przystanku Woodstock. Miały się one zakończyć w połowie 2013 r. Tak się jednak nie stało. Nowy termin wyznaczono na grudzień. I tym razem nie dotrzymano obietnicy. Dlaczego? Przyczyną jest trudna sytuacja firmy, która prowadzi remont. Zgłosiła ona wniosek o upadłość. To sprawia, że prace toczą się w ślimaczym tempie.
Do tej pory wyczyszczono elewację, uzupełniono ozdobne detale architektoniczne, zburzono i postawiono na nowe ściany wewnątrz budynku, położono od nowa wszystkie instalacje, wymieniono belki stropowe, w otworach okiennych zamontowano nowe okna, a całość zwieńczył nowy dach. Ostatecznie koszt wszystkich prac ma wynieść ok. 6,5 mln zł.
Niekończący się remont stanowi dla podróżnych spory problem. Prawdziwa zima jeszcze nie nadeszła, ale poranki są już bardzo chłodne. W tymczasowym kontenerze, w którym znajdują się kasy biletowe, nie zmieści się więcej niż kilka osób. Wszyscy pozostali są zatem zmuszeni - w oczekiwaniu na pociąg - marznąć na peronach.
Polskie Koleje Państwowe nie są w stanie obecnie przewidzieć, kiedy remont się zakończy. Najnowszym terminem oddania obiektu do użytku jest marzec. Ale i ta data pozostaje niepewna.
