Do niecodziennego zdarzenia doszło wczoraj w Birmingham w środkowej Anglii. Dwa pociągi jadące z tego miasta musiały zostać odwołane, gdyż ich konduktorzy, nie dotarli na dworzec.
Taksówka, którą obaj konduktorzy jechali na dworzec Birmingham New Street Station zepsuła, gdy znajdowali się o kilka minut drogi do celu. Mieli przy sobie kasetki z utargiem za sprzedaż biletów, a restrykcyjne przepisy nie pozwoliły im zmienić pojazdu, czy opuścić go i dojść do dworzec na piechotę.
Konduktorzy jechali z dworca Birmingham Snow Hill. Jak podaje portal "Birmingham Mail" odległość pomiędzy dwoma stacjami można pokonać na piechotę w 12 minut.