Transport miejski Polski rynek kolejowy jest zbyt liberalny

Polski rynek kolejowy jest zbyt liberalny

19 lutego 2013 | Autor:
PODZIEL SIĘ

Rodzimi przedsiębiorcy apelują, aby nie wpuszczać aż tak szeroko do Polski firm z zagranicy. To reakcja na mur certyfikatów, homologacji i standardów, przez który próbują się przebić za granicą – donosi „Dziennik Gazeta Prawna”.

Polski rynek kolejowy jest zbyt liberalny
Fot. Adam Brzozowski

Od trzech lat Track Tec próbuje dostarczyć urządzenia kolejowe z polskich fabryk na rynek niemiecki. Certyfikat z tamtejszego urzędu transportu kolejowego firma otrzymała po 30 dniach. Ale na notyfikację z Deutsche Bahn producent nie doczekał się do dziś, bo niemiecki inwestor chroni swoich dostawców.

- Podobne do niemieckich procedury, które służą ochronie rynku przed konkurencją z zewnątrz, stosują inwestorzy w większości zachodnich krajów. Nie rozumiem, dlaczego polski rynek zamówień publicznych jest tak szeroko otwarty – mówi „Dziennikowi Gazecie Prawnej” Marek Nowakowski z zarządu TrackTecu.

Aby podpisać warty ok. 5 mld zł kontrakt na dostawę 470 pociągów dla niemieckiego przewoźnika DB Regio, bydgoska Pesa poświęciła pięć lat na spełnienie wszystkich wymagań. Oprócz wypełnienia niekończącej się listy certyfikatów, uprawnień i standardów musiała uwzględnić „niebotyczne” koszty certyfikacji w Niemczech. Jak zaznacza zarząd firmy, certyfikacja w Polsce przez Urząd Transportu Kolejowego kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych i jest wydawana zachodnim producentom prawie od ręki. Tymczasem u naszego zachodniego sąsiada ta sama procedura jest warta kilkanaście milionów złotych.

Przywódcy Niemiec i Francji nie wstydzą się lobbować za granicą w imieniu swoich koncernów. Natomiast w Polsce przedsiębiorstwa mogą liczyć tylko na siebie.

Czytaj więcej