Audyt: Koleje Śląskie można uratować

Audyt: Koleje Śląskie można uratować

18 kwietnia 2013 | Autor:
PODZIEL SIĘ

Niegospodarność, niepotrzebne inwestowanie w inne spółki, fatalny tabor i brak strategii to jedne z wielu czynników, które pogrążyły w grudniu Koleje Śląskie. Spółkę można jednać uratować - twierdzą audytorzy. Pod warunkiem m.in. cięć w rozkładzie jazdy.

Audyt: Koleje Śląskie można uratować
Fot. Adam Brzozowski, Inteko

Przedstawiciele ZDG TOR przedstawili dziś wyniki audytu finansowo-organizacyjnego w Kolejach Śląskich, wykonanego na zlecenie samorządu województwa.

- Zajmowaliśmy się wyłącznie kwestią finansową. Kwestia odpowiedzialności nie była przez nas analizowana - poinformował Bogusław Kowalski, kierownik zespołu audytorów.

Rosną straty
W ubiegłym roku dochody KŚ wyniosły 87 mln zł. Przy kosztach wysokości 96 mln zł spółka odnotowała do grudnia stratę 11,5 mln zł. W całym roku strata wyniosła 15 mln zł. - Działalność spółki była zbilansowana, ale w grudniu koszty rozeszły się z przychodami. Ten problem trzeba rozwiązać - mówi Kowalski.

Wg audytorów w KŚ nie ma właściwego podziału ewidencji rachunkowej i jest niewłaściwy algorytm ustalania rekompensaty. Spółka nie ma wiedzy o kosztach i przychodach z konkretnych relacji. Nie ma informacji, które pozwoliłyby podjąć kluczowe decyzje. - To niezgodne z ustawą o publicznym transporcie, bo należy podać koszty w rozbiciu na linie i pracę przewozową - punktuje spółkę Bogusław Kowalski.

Audyt wykazał, że spółka nie ma strategii rozwoju, nie ma planu taborowego i długofalowej polityki. Nie ma w niej kontrolingu i budżetowania, bo te usługi zlecono zewnętrznym firmom.

W strukturze kosztów i przychodów zwraca uwagę niski udział przychodów ze sprzedaży biletów. - I bardzo wysoki poziom kosztów wynagrodzeń, szczególnie, że wiele usług spółka zleca na zewnątrz. W KŚ pensje maszynistów wynoszą 7,2 tys. zł brutto, gdy u innych przewoźników pensje maszynistów wynoszą 5 - 5,5 tys. zł - twierdzi Kowalski.

Audyt wykazał też, że KŚ bardzo chętnie zatrudniały doradców i pełnomocników. Było ich 20.

Spalinówki były błędem
TOR dokonał analizy umów na dzierżawę taboru i zarzuca poprzedniemu zarządowi KŚ poważny błąd: spółka traci na amortyzacji, ponieważ dzierżawi pojazdy na krótki okres (np. jednego roku). Dużo korzystniejsza byłaby dzierżawa długoterminowa. Dodatkowo  stwierdzono brak analizy potrzeb taborowych, co uniemożliwia ocenę celowości poszczeglnych pojazdów i zawartych umów. Najdroższe są składy spalinowe, a najtańsze są pojazdy elektryczne. Widać to, analizując wskaźnik przewiezienia pasażera na kilometr.

- Na wykresie widać, że stare EN57 wypadają dużo korzystniej kosztowo od pojazdów spalinowych. Wjeżdżanie pod druty pojazdem spalinowym mija się z sensem. W naszej ocenie województwo powinno wycofać się z  taboru spalinowego, rekomendujemy ezety - podkreśla Bogusław Kowalski.

Audytorzy krytykują urząd marszałkowski województwa śląskiego, za to, że pozwolił Kolejom Śląskim angażować się kapitałowo w działalność innych podmiotów. TOR sprawdził, że samorząd może prowadzić działalność gospodarczą wówczas, gdy wolny rynek nie spełnia swojej roli. - Województwo ma prawo wykonywać użyteczność publiczną jak KŚ. Poza tym samorząd może prowadzić działalność promocyjną, wydawniczą i telekomunikacyjną. A KŚ powołały spółki zależne, które są niecelowe - tłumaczy Kowalski.

Jak w przysłowiu z jaskółkami
Chodzi o spółki Silesia Rail i Inteko. Powstały jako spółki publiczne a później dołączyli do nich prywatni udziałowcy. Jednak do przejrzystych zasad partnerstwa publiczno-prywatnego było im daleko. Kierownik audytorów twierdzi, że prywatnych inwestorów dobrano uznaniowo, nie wiadomo kto ich zatwierdził. KŚ nie stworzyły nadzoru właścicielskiego nad spółkami.

- W ten sposób spółki z kapitałem prywatnym mogły ubiegać się o świadczenie usług dla KŚ z pominięciem ustawy o zamówieniach publicznych - stwierdza Kowalski.

Silesia Rail powstała w celu naprawy taboru i prowadzenia przewozów towarowych. Spółka była nieudolnie zarządzana. Po 4 miesiącach miała prawie 200 tys. zł straty. KŚ zawarły z Silesia Rail 2 niekorzystne umowy , które później rozwiązano.

Firma Inteko powstała do zarządzania Klastrem Innowacyjnych Technologii Południowej Polski. Później rozszerzyła działalność o sprzedaż biletów, wynajem samochodów, wydawanie czasopisma reklamowego itp. Według Kowalskiego, w grudniu wprowadzono do Inteko udziałowca prywatnego, mniejszościowego, ale KŚ straciły nad spółką kontrolę.

Z ustaleń audytorów wynika, że do Inteco wpłynęło 35 mln zł na inwestycje, chociaż bez dokładnego wskazania celów. Pieniądze pochodziły z Kolei Śląskich oraz Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów. KŚ zainwestowały 6 mln zł w obligacje Inteco oraz przeznaczyły 2 mln zł na kaucję bankową. Michał Borowski, prezes KŚ, obecny na dzisiejszej konferencji, nie kryje zadowolenia, ponieważ 6 mln zł udało się już odzyskać.

- Działania na obligacjach były jedną z przyczyn utraty płynności KŚ w grudniu. Kaucja bankowa będzie spłacona przez Inteko w czerwcu. Inteko udostępniło bilans. Z analizy 7 jej umów z KŚ 6 jest niekorzystnych dla przewoźnika - informuje Bogusław Kowalski.

Spółka Inteko wkrótce ustosunkuje się do zarzutów

Jak stanąć na nogi?
TOR radzi KŚ, co powinny wykonać, aby wyjść na prostą. Według doradców, spółka powinna otrzymywać z samorządu wyższą rekompensatę. Musi też renegocjować umowy z dostawcami taboru, aby obniżyć amortyzację. Firma powinna też racjonalizować płace i zwiększyć przychody z biletów. Powinna także ciąć połączenia.

Prezes Borowski tłumaczy, że program naprawczy jest już wdrażany. Na pewno nie zmaleją wynagrodzenia pracowników spółki, ale podwyżka cen biletów jest prawdopodobna.

Dokumanty: