KM z umową na 71 FLIRT-ów, ale wciąż bez dofinansowania

KM z umową na 71 FLIRT-ów, ale wciąż bez dofinansowania

17 stycznia 2018 | Autor: AB
PODZIEL SIĘ

Koleje Mazowieckie podpisały ze Stadler Polska umowę ramową na produkcję elektrycznych zespołów trakcyjnych. Aby siedlecki zakład ruszył z produkcją, KM muszą uzyskać unijne dofinansowanie i podpisać pierwszą z sześciu zaplanowanych umów na realizację zadania.

KM z umową na 71 FLIRT-ów, ale wciąż bez dofinansowania
Wizualizacja: Stadler

Koszt zakupu 71 EZT serii FLIRT3 wynosi ponad 2,2 mld zł brutto. KM na realizację tej inwestycji aplikują o środki unijne w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko 2014-2020. Poziom dofinansowania wynosi 50 proc. kwoty wydatków kwalifikowalnych, do których zaliczają się zakup taboru i symulatora jazdy pociągiem, szkolenia pracowników oraz pakiety pozderzeniowo-naprawcze.

– Liczymy na to, że nasze projekty zyskają uznanie i dostaną dofinansowanie. Dodatkowym elementem finansowania zakupów będą umowy kredytowe, które podpiszemy z bankami – mówi Robert Stępień, prezes Kolei Mazowieckich. – Bez zapewnionego finansowania nie możemy podpisać umowy realizacyjnej. Informacje o dofinansowaniu z POIiŚ miały się pojawić w grudniu 2017 r. Do tej pory ich nie ma. Liczymy, że w każdej chwili dostaniemy dofinansowanie i zawrzemy umowę ze Stadlerem – dodaje Stępień.

Przewoźnik zamierza podpisać z producentem taboru w sumie sześć umów realizacyjnych. Pierwsza będzie dotyczyła sześciu pięcioczłonowych EZT, które obsużą pociągi z pasażerami między Warszawą i Działdowem. Kolejne umowy mają być zawierane cyklicznie w latach 2018-2022.

Umowa ramowa została zawarta pomimo zaskarżenia do Sądu Okręgowego decyzji KIO przez Pesę i Newag. Przypominamy, że KIO odrzuciła roszczenia obu producentów taboru na rozstrzygnięcie przetargu KM, w którym zwyciężyła oferta Stadlera.

– Nie chcę tej komentować decyzji oferentów. Producenci mieli prawą do złożenia skargi i z tego prawa skorzystali. Nie widzę jednak naruszenia przepisów, które mogłoby być podstawą do skargi – twierdzi Robert Stępień.