Głos Bonda w stołecznej SKM (wywiad)

Głos Bonda w stołecznej SKM (wywiad)

19 marca 2013 | Autor:
PODZIEL SIĘ

Nie jeździ pociągami i nie ogląda TV, choć był Jamesem Bondem, a jego głos można usłyszeć pociągach warszawskiej Szybkiej Kolei Miejskiej. Zapowiedzi przystanków dla SKM nagrywa jeden z najlepszych polskich lektorów Maciej Gudowski.

Głos Bonda w stołecznej SKM (wywiad)
Fot. Dominik Skudlarski

W wielu wywiadach podkreślał Pan, iż nie nagrywa reklam ani innych materiałów poza filmami, bo nie chce Pan, aby „Gudowski wyskakiwał z każdej lodówki”. A jednak zrobił Pan wyłom dla Szybkiej Kolei Miejskiej…

Bo Szybka Kolej Miejska to sprawa bardzo ważna dla Warszawy. Pomaga podróżować. A ja kocham swoje miasto. Jestem warszawiakiem z dziada pradziada. W domu uczono postawy obywatelskiej i pracy pro publico bono. Moja rodzina pisała swoją kartę historii. Dziadek w 1920 roku walczył z bolszewikami. Ojciec był partyzantem. Brat mojej mamy zginął w Powstaniu Warszawskim. Tradycja, wychowanie , kultura nie pozwalają inaczej się zachowywać. Dlatego, gdy padła prośba -  nagrałem zapowiedzi dla SKM. I zrobiłbym to jeszcze raz – jeśli istniałaby taka potrzeba. Ludzie mają pożytek z tych zapowiedzi. To na przykład wielki komfort dla osób niewidomych. Nie muszą już się martwić, czy dojadą na miejsce, czy już je przejechali.  Słyszą.

Słyszał Pan siebie w SKM?

Tylko raz. W pociągu SKM kręcono film o polskich  lektorach. To było sympatyczne. Nie oglądam też filmów, do których nagrywam ścieżkę dialogową. Nie oglądam telewizji poza programami informacyjnymi. Wolę po pracy pójść na spacer z psem, a potem czytać książki. Kupuję je bez przerwy, gromadzę i – aż boję się przyznać – nie nadążam z czytaniem. Stale dokupuję kolejne regały na książki i płyty. Bo lubię również posłuchać dobrej muzyki.

Siebie Pan nie słucha, a czasami tylko Pana głos „przykleja” nas do filmów…

Czytam tak, aby język i dialogi były zrozumiałe. Obojętnie, czy jestem ojcem chrzestnym, czy Sir Lancelotem – widz musi zrozumieć wydarzenie, które ogląda. Tego sposobu czytania nie da się nauczyć na uczelni. Każdy z lektorów czyta inaczej. Ale praktykę nabywa się po 5- 7 latach bycia lektorem. Trzeba obejrzeć setki filmów, spektakli, przeczytać wiele książek , by głos był czytelny, wyraźny, ale nie zakłócający filmu.

Rodzice chyba inaczej wyobrażali sobie Pana życiową drogę… Wszak skończył Pan Szkołę Główną Handlową i potem jeszcze przez 5 lat pracował w instytucie branżowym.

Zawsze chciałem pracować w radiu. Gdy w 1983 roku ogłoszono konkurs na spikerów, wziąłem w nim udział. Mój ojciec  tylko obawiał się, czy nie będę musiał czytać wiadomości, do których nie mam przekonania. Ale w radiu jest magia. Ono obroniło swoją intymność. Pracowałem tam wiele lat. Dopiero od stycznia  1986 roku zacząłem swoje życie lektora.

Wróćmy do szybkiej Kolei Miejskiej. Podróżuje Pan naszymi pociągami?

Nie, nie mam takiej potrzeby. Ale wiele osób mówi mi, że słyszało mnie w SKM. I to jest wielka frajda.