Kargul i Pawlak na stacji w Racławicach Śląskich

Kargul i Pawlak na stacji w Racławicach Śląskich

20 czerwca 2023 | Źródło: Raclawice.net
PODZIEL SIĘ

Jak nowy film Sami Swoi będzie opowieścią o Kargulach i Pawlakach, tak ten artykuł opowie Wam, jak ten nowy film kręcono w Racławicach Śląskich. Ten jeden dzień zdjęciowy mieszkańcy zapamiętają na całe życie.

 

Kargul i Pawlak na stacji w Racławicach Śląskich
Fot. Racławice.net

 

Racławice Śląskie mają szansę dołączyć do kronik polskiego kina, ponieważ to tutaj nakręcono część zdjęć do nowego filmu, który wierzymy, okaże się sukcesem. Racławice dołączyły do takich miejscowości jak: Dobrzykowice (14km od Wrocławia), w której były domy Kargula i Pawlaka. Czernica Wrocławska, gdzie kręcono kolejowe ujęcia, w których przyjechał brat Jasiek z Ameryki. Lubomierz, gdzie była scena targowa, czy Kamieniołom w Sobótce pod Świdnicą, gdzie Witia i Jadźka schowali się przed swoimi krewkimi ojcami.

W Racławicach Śląskich kręcone były ujęcia na południowej stronie zbudowanego w 1876 roku dworca kolejowego, z którego dawniej odjeżdżały pociągi do Głubczyc.

 

Fot. Racławice.net 

 

Reżyserem nowej produkcji filmowej o losach Karguli i Pawlaków jest Pan Artur Żmijewski. O pracy reżysera na planie można wypowiadać się w samych superlatywach. Ojcowskim okiem doglądał, aby wszystko było idealne. Nie pouczał, a doradzał - wskazywał, co poprawić lub zrobić lepiej. Był też na tyle miły, że pisał autografy i chętnie ustawiał się do zdjęć (jak tylko czas na to pozwalał). W czasie krótkiej przerwy udzielał wywiadu dla dziennikarzy.

Mówił: - Robimy zupełnie inny projekt, bo robimy film, który mówi o tym, co miało miejsce zanim nasi bohaterowie trafili na ziemie odzyskane i tym się odróżniamy. Mamy zupełnie innych autorów, inny sprzęt. Robimy zupełnie inny film. Niczego nie staramy się kopiować.

Dla mieszkańców Racławic szczególnie zapadną w pamięci słowa reżysera, który w odpowiedzi na pytanie, dlaczego wybrał stację w Racławicach stwierdził krótko - To był jedyny w Polsce obiekt, który spełniał nasze warunki.

 

Fot. Racławice.net 

 

Byli tu już wcześniej, ale mało kto ich zauważył

Wtedy po południu na teren dworca kolejowego w Racławicach zaczęły zjeżdżać samochody na warszawskich numerach. Po chwili można było zobaczyć kolegów-maszynistów z Pyskowic. To był znak, że szykuje się cos grubego. Ekipa (obecny był też reżyser) oglądała naszą stację i dogadywała szczegóły planu filmowego. Nikt wtedy nie zdradził, jaki film będzie kręcony, ale powiedziano, że stanie się to w czerwcu. Pojechali i powiedzieli, że się odezwą. Trzeba dodać, że to pewnie właśnie ludzie z Pyskowic zasugerowali ekipie filmowej, że racławicka stacja jest idealna, aby tam nagrać sceny do filmu. Wjedzie tam pociąg, a ruch kolejowy odbywa się po drugiej stronie stacji.

Kiedy filmowcy odjechali, to przypadkowo ktoś wysłał doredakcji informację, że w Skansenie Kieleckim w województwie świętokrzyskim kręcone są ujęcia, jak to wtedy nazwano, do czwartej części Samych Swoich. Szybko udało się znaleźć artykuł, w którym czytamy, że sam reżyser, jak i aktorzy zdradzają, iż nowy film o Kargulach i Pawlakach będzie tzw. prequelem, czyli będzie dział się przed tym, jak w 1967 roku do kin trafiła pierwsza część Samych Swoich. Pamiętamy, że na początku filmu bohaterowie opowiadają w nim, jak trafili na Ziemie Odzyskane po tym, jak przywitali Jaśka z Ameryki.

W latach 60. ubiegłego wieku - tworząc Samych Swoich - Pan Andrzej Mularczyk nie mógł pisać o wydarzeniach jakie nastąpiły po I wojnie światowej, czyli np. o wojnie polsko-boszewickiej. Jak się dalej przekonacie, taka scena była kręcona w Racławicach. Dlatego genezę Samych Swoich - to, skąd oni się wzięli - autor, który dziś ma 97 lat, napisał dopiero w 2011 roku, kiedy nie było już cenzury. Andrzej Mularczyk jest autorem scenariusza, do znanej nam filmowej trylogii. Niestety książki "Każdy żyje jak umie" w wersji drukowanej już nie można kupić. Teksty są tam pisane charakterystyczną gwarą, którą nie każdy zrozumie.

Scenariusz filmu, to tajemnica, ale można zaryzykować twierdzenie, że w książce pewnymi fragmentami więcej jest tragedii, jak komedii. Co zrobi ekipa filmowa, jak zaadaptuje książkę na film, co doda i co zmieni, tego nie wiemy. Widzowie mogą liczyć na typową komedię i się zaskoczyć, ale jak powtarza reżyser, to będzie inny film i na tym polega jego wyjątkowość.

Plan filmowy, przygotowania i zima w środku lata

Pierwsi przedstawiciele filmowców przyjechali do Racławic Śląskich w sobotę 17 czerwca popołudniu. Byli doskonale zorganizowani. Bus za busem: ubrania, rekwizyty. Rychło zajęli wszystkie pomieszczenia na dworcu. Kostiumów mieli tak dużo, że nieopatrznie zastawili nimi wejście do lokalu jedynej mieszkającej na dworcu rodziny. Każdy widział, co ma robić, a przy tym pośpiechu nie było nerwowości. Pytali, czy stacja jest czynna, ponieważ przez 5 godzin nie przejechał przez nią ani jeden pociąg. Jak się już potem w dniu kręcenia ujęć okazało - stacja jest czynna, ponieważ pociąg jechał wtedy co 30 minut.

W niedzielę 18 czerwca zrobiło się zimno, ale nie za sprawą pogody, ale naszych strażaków i filmowców. Oto południowy peron dworca, na którym planowano kręcić ujęcia, zrobił się biały od sztucznego śniegu. Trwałość materiału sprawdził lokalny kot, który chętnie tarzał się w filmowym puchu. Jak w Samych Swoich kot łapał myszy i potem Kazmirz wykonał na nim wyrok karabinem, także i u nas kot znalazł swoje miejsce na planie.

Mieszkańcy chętnie odwiedzali perony i robili zdjęcia. Na ścianach dworca powieszono duże tablice z filmową nazwą stacji: Tremblowa.

 

Fot. Racławice.net 

 

Charakteryzacja racławickiej stacji robiła ogromne wrażenie

W poniedziałek 19 czerwca około godziny 3:50  na racławickim dworcu, gdzie stał już parowóz Ty42-24 z Pyskowic z wagonami retro od Klubu Sympatyków Kolei we Wrocławiu. KSK przyjechało z jedyną czynną w Polsce lokomotywą serii SU45 i remontowaną SP42. Lokomotywy SU45 prowadziły dalekobieżne pociągi, a dziś w kraju z ponad 200 sztuk ostała się tylko jedna jedyna! O tym rarytasie nie wiedzieli miłośnicy kolei, który pewnie oblegaliby stacje przez cały dzień.

 

Fot. Racławice.net 

 

Parowóz przyjechał do Racławic o godzinie 2 w nocy, o godzinie 5 przy drogach prowadzących do stacji ustawiła się ochrona, która przepuszczała ekipę filmową, strażaków i statystów. Przyjeżdżali aktorzy, reżyser, sprzęt itp.

Cisza na planie, kręcimy, akcja, dubel

Ochrona dobrze pilnowała dostępu do planu, ale nie była natarczywa. Mówiąc ogólnie: byli w porządku. Pozwalali ciekawskim podchodzić tak blisko, jak się dało, ale jednocześnie tak daleko, aby nie wchodzić w kadr i nie utrudniać pracy.

Adam Bobik grający rolę Kazimierza Pawlaka podkreślał, że niedoścignionym wzorem jest Wacław Kowalski. - Nikt nigdy nie zbliży się do postaci, którą on kreował - mówił Adam Bobik. - Pierwszą część Samych Swoich oglądałem około 20 razy, aby opanować charakterystyczną gwarę. - Najbardziej pomogło mi słuchanie świętej pamięci Wacława Kowalskiego.

 

Fot. Racławice.net 

 

Obserwując pracę aktorów można było zauważyć, że kręcono przede wszystkim dwa różne wydarzenia. Pierwsze były sceny zimowe, w których ośnieżony peron i dworzec wyglądały mrocznie. Kazimierz Pawlak wjeżdża na stację konnym zaprzęgiem i w stojącym pociągu szuka członków rodziny, którzy maja być wywiezieni na Syberię. Ta scena była powtarzana kilka razy i tle samo razy aktor obrywał kolbą pistoletu od radzieckiego żołnierza, co było na pewno trudne do ciągłego repetowania. Wszyscy jednak chcieli, aby było idealnie. Łatwo nie mieli też statyści, którzy na peronie czy w zamkniętych wagonach spędzili kilka godzin (temperatura wahała się od 25 nawet do 30 stopni. Po jednej stronie peronu południowego była sroga zima, a po drugiej afrykańskie lato. Granicą były stare wagony towarowe. Żartowano nawet, że najzimniej, to było w parowozie.

 

Fot. Racławice.net 

 

Na północnej, czynnej części dworca wśród statystów (tych było około 130) zobaczyłem mieszkańców wsi. Peron północny wyglądał tak, jak w 1945 roku. Setki osób czekały tam aż ktoś ich zawoła, aż nadjedzie pociąg. Było nawet zabawnie, ponieważ niecodziennie wyglądały osoby przebrane w stroje z minionej epoki odtwarzające smartfonami filmy z Internetu.

Na peron wprowadzono zwierzęta gospodarskie: krowy, konie, gęsi, ptactwo. Ustawiono setki rekwizytów. Wszystko to, co nasi dziadkowie ponad 70 lat temu przywieźli we wschodu. Wspaniale wyglądały wbite do wagonów polskie flagi (ciemna charakterystyczna dla tamtych czasów czerwień na dolnym pasie). Te sceny uświadomiły jak wyglądał przyjazd ludzi do Racławic Śląskich latem 1945 roku. 

Około 18:45 prace filmowców zakończyły się. Ekipa zebrała sprzęt, zaczęło się wielkie sprzątanie. Strażacy zaopatrzyli parowóz w wodę, aby ten bezpiecznie dojechał do macierzystej stacji.

Filmowo to koniec, ale nie kolejowo

Manewry kolejowe na stacji trwały do zmroku.  Jako, że przypadły one na najdłuższe dni w roku, to miłośnicy kolei mogli wykonać zdjęcia unikalnego taboru w miejscu, w którym normalnie pociągi nie kursują. Plan filmowy utrzymywany był w takiej tajemnicy, że nikt nie zdążył dojechać. Parowóz odjechał z Racławic około godziny 22, a skład KSK Wrocław zaraz po nim.

 

Fot. Racławice.net